Bez wytchnienia
Ola i Dominik

Zdarza się czasem tak, że między uczestnikami zabawy a prowadzącymi wytwarza się pewnego rodzaju interakcja, wzajemne oddziaływanie. Prowadzący (Wodzirej, DJ) ma zwykle jakiś pomysł na poprowadzenie poszczególnych bloków tanecznych imprezy, dobiera kolejne utwory w taki sposób by zbudować z nich spójną całość, starając się odpowiednio wzmagać lub rozładowywać napięcie, przyspieszać bądź zwalniać, dopasowując rodzaj muzyki do preferencji gości. Bywa jednak że reakcje gości są różne od spodziewanych, co wymusza zmianę muzycznych planów i każe szybko skierować imprezę na nieco inne tory.

Takie nieprzewidywalne zachowania mobilizują i dodają skrzydeł prowadzącym, a to z kolei wywołując pozytywny efekt w słuchaczach powoduje wzajemne „nakręcanie się” jednych i drugich. Tak w moim odczuciu było na weselu Oli i Dominika. A bawiliśmy się razem – łącznie na weselu i poprawinach – jakieś 18 godzin.

Dopingowaliśmy piłkarzy…

Tak się złożyło że termin wesela zbiegł się z terminem „Meczu O Wszystko”. Gdy ok 20:40 panie z obsługi zaczęły montować telewizor, Pan Młody w czapce kibica poprowadził gości w biało-czerwonym wężu na parkiet. Ci, którzy nie dali się wyrwać, ostatecznie ulegli gdy z głośników popłynęło wymowne „Cieszą się Polacy, cieszy Ukraina…”. Gdyby tak wyglądał doping na stadionie być może mecz skończyłby się inaczej 😉

…ale przede wszystkim Młodych

Wynik meczu z pewnością zasmucił większość z nas, ale bynajmniej nie przysłonił radości z wydarzenia które wszystkich tej nocy zgromadziło w Ślesinie. Niedługo po meczu zaintonowałem piosenkę, którą Górale napisali kiedyś dla Ojca Świętego, a którą po niewielkiej modyfikacji, śmiało można zaśpiewać Młodym. Goście tak ochoczo włączyli się w śpiew, że z przyjemnością zaśpiewaliśmy sobie potem kilka biesiednych szlagierów, a głos prawie setki gardeł z pewnością rozchodził się po całym Jeziorze Ślesińskim.

Bez wytchnienia

Wytrwałość, zapał i zaangażowanie gości Oli i Dominika były zadziwiające. Świadczy o tym zapewne niejedna przepocona tej nocy koszula. Świadczy o tym także fakt, że gdy po skończonym weselu udawaliśmy się do pokoju by przed poprawinami zregenerować nieco siły, spora część gości postanowiła spędzić jeszcze trochę czasu razem z Młodymi na hotelowym tarasie. A gdy przed 13 ruszaliśmy znów do boju, spora część gości na tym samym tarasie już czekała na dalszą część zabawy.

Wymownie świadczy o tym także godzina, o której zabawę opuścił obecny na niej ksiądz – z pewnością było już widno. Pamiętam, że wychodząc powiedział, że o miłość małżeńską trzeba dbać nie tylko w dniu ślubu, ale przez całe życie.

Olu, Dominiku – tego Wam właśnie życzymy!

-Maciek i Patrycja

P.S.
Jeśli byłeś/byłaś na tym weselu i chciałbyś coś dodać – napisz to w komentarzu poniżej. To może być miła pamiątka dla Państwa Młodych 🙂

Maciej Krysa
Wodzirej Double Wings