Bezalkoholowe wesele Moniki i Marcina

Miłość, Radość i… Zioła

Gdy na drugi dzień po południu szukając „lepszej” drogi powrotnej do Warszawy zakopaliśmy się w polu (strategia ratunkowa była przemyślana i szybko wdrożona ;)) uświadomiłem sobie, że była to wymowna kropka nad ‚i’ nad tą niezwykle wdzięczną – Ahoj, przygodo! – wyprawą weselną do Ziołowego Zakątka 😉

Uświadomiłem sobie również, że klasa ludzi i szerokość ich horyzontów objawia się między innymi w tym, jak wąsko – w sensie stylistycznym – potrafią zdefiniować i konsekwentnie zrealizować kształt i charakter swego przedsięwzięcia.

Wesele w Ziołowym Zakątku

Chyba jeszcze nie widziałem tak uroczego gospodarstwa agroturystycznego.

Nie jest to jednakże urok oczywisty.

Urok Ziołowego Zakątka nie objawia się w idealnie przemyślanych kompozycjach, sterylnej czystości, równych drogach, czy różnorako zdefiniowanych udogodnieniach.

Wręcz przeciwnie – w Ziołowym Zakątku masz poczucie, że czas się zatrzymał, a wszystko, co powstaje starzeje się momentalnie dołączając natychmiast do surowego, ze wszech miar wiejskiego, staropolsko i starożydowsko wdzięcznego charakteru całości.

I nie jest to „skansen”, w którym niczego nie wolno Ci dotykać, ale miejsce, w którym możesz żyć, odpoczywać, pracować i… bawić się!

Ten ostatni element był powodem i treścią przewodnią naszej wyprawy. 🙂

Bohaterowie

Z Moniką spotkaliśmy się po raz pierwszy na weselu Małgosi i Łukasza (również bezalkoholowym). Szlaki były już więc przetarte, filozofia pracy zrozumiała, charakter i styl inicjatyw znany.

Z Marcinem – zawodowym DJ’em (choć to nie jedyna i nie najbardziej spektakularna z jego profesji) – otarliśmy się o wspólny kurs wodzirejów.

Ten fakt – właściwie zawsze – stanowi zarówno wyzwanie (ludzie z branży rozumieją doskonale, co to znaczy „wysoko postawiona poprzeczka”) jak i źródło komfortu (ludzie z branży rozumieją również granice wpływu ekipy prowadzącej na ostateczny przebieg imprezy, jak również granice związanej z tym odpowiedzialności).

Miłość

Niepowtarzalność jest jej naturalnym wymiarem i odwiecznym prawem. Dobiera właściwe dla siebie formy, słowa i gesty, szuka właściwego czasu, miejsca i kształtu. Odnajduje radość w intymności oraz sens w byciu z innymi i w byciu dla innych.

Dawała nam się poznać różnorako i pozwalała smakować w tym, co naturalnie jest w niej zawarte.

Przyglądałem się z frajdą jej kolejnym odsłonom, czerpiąc z tego przyjemność i nową inspirację.
Była płodna i obfita, otwarta i przyjmująca, rodziła radość i poczucie spełnienia.

Radość

Alkohol jest źródłem rozweselenia. Radość jednak ma inne źródło…

Brak alkoholu na weselu jest zawsze wyzwaniem, jest zawsze ryzykiem, jest niczym jazda na rowerze bez trzymanki – odrzucasz bowiem to, co jest łatwym gwarantem, że dojedziesz z sukcesem do celu. Jest jednakże niemalże zawsze, niezmiennie nagrodą samą w sobie dla wszystkich tych, co szukają radości nie tylko w osiąganiu celu, ale i w samej drodze, którzy chcą czerpać radość nie tylko z dojechania, ale i jazdy samej w sobie.

I nigdy nie zasmakują jej Ci, którzy boją się puścić kierownicę. 😉

Inność jest zawsze wyzwaniem – lubimy to, co znamy i tylko znajome daje nam poczucie bezpieczeństwa. Inność jest zawsze inspiracją – jest przyczyną ruchu, rozwoju i zmiany. I jest też – bez wyjątku, dla nas wszystkich – sprawdzianem. A wesela bezalkoholowe są po prostu inne. 🙂

Zioła

Na drugi dzień, po przespanej w starej wiejskiej chacie nocy spacerowaliśmy sobie z Drużyną po Ziołowym Zakątku. Oglądaliśmy domki, miejsca do grilowania, ogród botaniczny i otwarty basen, boisko do siatkówki i wieżyczki z sianem, na którym można nocą pohasać.

I tak sobie pomyślałem, że człowiekowi do szczęścia dużo nie potrzeba.
Choć czasem wiele trzeba, by to w sobie odkrył.

Dużo dobra dla Was, Zuchy Dzielne!

Niech Wam się pięknie, długo i szczęśliwie wiedzie! 🙂

– Sylwek

Sylwester Laskowski
Wodzirej Double Wings