Czekoladowy po-weselny Kopciuszek

Niczym opowieść o „Janku, co psom szył buty”, co ją Słowacki wplótł do dzieła przeważającego tęże zarówno powagą treści jak i wytwornością języka, tako też i ta moja – „O wodzireju…„, co choć butów szyć nie umiał, to za to wprawy nabrał niemałej w butów tychże czyszczeniu i to w skutek nie faktycznej praktyki (tejże bowiem mu na szczęście oszczędzono), a jedynie na myśl samą, co tej nocy mogło mu przypaść w udziale – wplecioną była w kontekst wydarzeń miarą, klasą i powagą przewyższającą pamiętnikowe zapiski najzręczniejszego choćby nawet w słowie czyścibuta.

Ufff… 😉

Jednym słowem – oszczędzili mi tychże zadośćuczynnych działań. I to już samo wystarczyłoby, by niedoszły czyścibut inspirację do kolejnych pamiętnikowych zapisków odnalazł. Imże jednakże mało było tego!

Odnalazłszy w jednej z krakowskich cukierni eksponat idealnie wpisujący się w rzeczonej opowieści motyw przewodni postanowili ów eksponat nabyć, a potem na piętnastosekundową pamiątkę (zjedzonym został szybciej, niż by się tego można spodziewać) czyścibutowi (i jego dzieciom ;)) ofiarować.

I takąż to bajkową, słodko-czekoladową klamrą ową weselną opowieść domykamy stawiając nie tyle kropkę nad ‚i’, co obcasa na strunach. Wdzięczność bowiem w sercu gra wybornie!

Olu, Robercie – dziękuję raz jeszcze! 🙂

Dużo dobra dla Was!

– Sylwek

Sylwester Laskowski
Wodzirej Double Wings