Delft – wesele polsko-holenderskie

W trakcie studiów na Politechnice Warszawskiej miałem okazję uczestniczyć w tygodniowym kursie o groźnie brzmiącej nazwie „International Project Management” organizowanym przez Uniwersytet w – nieznanym mi wówczas – Delft w Holandii. Okazało się że Delft jest pięknym, starym miasteczkiem, pełnym urokliwych kamienic, wąskich brukowanych ulic, z pięknymi kanałami i małymi mostkami. Wyjeżdżając stamtąd (z niemałym żalem) obiecałem sobie że na pewno odwiedzę jeszcze kiedyś to miejsce.

Złożonej wtedy obietnicy nie udało mi się jak na razie zrealizować, ale bynajmniej o niej nie zapomniałem. Gdy więc Monika i Pieter poprosili mnie o poprowadzenie ich wesele, mówiąc że Pieter pochodzi z Holandii i w tym właśnie mieście studiował, przyjąłem to zaproszenie z entuzjazmem. Wprawdzie uroczystość nie odbędzie się w Delft, ale za to w miejscu niezwykle dostojnym – w XVII-wiecznym pałacu w Jabłonnej.

Oczywistym jest że goście przyjadą z Polski i z Holandii. Była dla mnie natomiast pewnym zaskoczeniem wiadomość że bawić się będzie tej nocy więcej narodowości – będą Szwajcarzy, Amerykanie, Francuzi, Brazylijczycy… A wymownie wyjęty z torebki przez Monikę w trakcie spotkania but na wysokim obcasie sugeruje, że na parkiecie zarówno Młodzi, jak i goście, nie będą się oszczędzać 🙂

Maciej Krysa
Wodzirej Double Wings