Englishman in Sokółka
Kasia i Dave
Wesele polsko-angielskie

Z Kasią spotkałem się tylko raz, przy okazji jej wizyty w Polsce na miesiąc przed weselem. Dave’a poznałem w dniu ich ślubu, pod domem weselnym. Zdecydowany, gentlemeński uścisk dłoni. „Hello Dave! Call me Charlie!”. I tak się zaczęło.

Wesele dwujęzyczne dla wodzireja jest szczególnym wydarzeniem. Musi bowiem połączyć nie tylko dwa języki, ale też dwie kultury, dwa różne spojrzenia na wesele, zabawy, tradycje i zwyczaje często trudne do wyjaśnienia i przetłumaczenia. Łącznikiem w takiej sytuacji są Państwo Młodzi i jeżeli ich pragnieniem jest dobra atmosfera i udana zabawa wszystkich gości, zadanie z potencjalnego „problemu” staje się dla wodzireja niesamowitą frajdą.

Dave, który jako manager doświadczony w prowadzeniu londyńskich klubów, wie co zrobić by goście dobrze się bawili, razem z Kasią zadbali o każdy szczegół organizacji swojego przyjęcia weselnego. Do tego stopnia, że na dzień przed weselem z przyjaciółmi według swojej koncepcji ustawiali stoły na sali i dopilnowali by wszystko było przygotowane zgodnie z ich oczekiwaniami.

Zawsze zachęcam Młode Pary do stawania w świetle reflektorów. Począwszy od kilku słów przywitania Gości ze strony Pana Młodego chwilę po przekroczeniu progów sali, przez przedstawianie Gości, po kilka komentarzy do zdjęć wyświetlanej w trakcie kosztowania tortu prezentacji multimedialnej. Dla Dave’a nie było to zaskoczeniem i problemem. Wręcz przeciwnie. Przygotował krótkie , ale piękne przemówienie, w którym w słowach (niekiedy w języku polskim) podziękowania zwracał się do Rodziców, Teściów, rodzin i pozostałych gości. Jak na porządnego gospodarza dostrzegł i docenił obsługę sali, która najczęściej dyskretnie wykonuje swoją niełatwą pracę. A na koniec bez zająknięcia po polsku zwrócił się do Kasi : „Moja Piękna Żono!” i wzniósł toast za zdrowie wszystkich. Następnie kilka wzruszających słów o Davie powiedział jego brat i jednocześnie świadek Paul. Przyznam szczerze, że sam tłumacząc gościom te słowa, byłem głęboko poruszony.

Na pierwszy taniec Kasia i Dave wybrali ” The Time of My Life” z oryginalnej wersji filmowej „Dirty Dancing”. I jak już zdarzało się to na poprzednich weselach, we wcześniejszym porozumieniu z Młodą Parą, w trakcie tańca zaprosiliśmy Gości do przyłączenia się do Młodej Pary. Na reakcję nie trzeba było długo czekać, parkiet po chwili był pełny. Więc nie pozostało nam nic innego jak atmosferę na parkiecie zagęszczać i rozpalać. A Goście do zabawy byli skłonni!

Wyzwaniem dwujęzyczności na weselu jest to by wodzirej w jasny i konkretny sposób przekazywał wszystkim gościom informacje jednocześnie nie zagadując i nie zamęczając ich. Newralgicznym punktem stają się wówczas oczepiny. I ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu, Państwo Młodzi i ich goście świetnie sobie z nimi poradzili. Na początek podziękowanie rodzicom i obdarowanie najbliższych słodkimi Polsko-Angielskimi prezentami. A potem zabawy. Był pomnik miłości, był test poznania zgodności (takiego dopingu dla Państwa Młodych nie słyszałem dawno), był taniec dobrych rad (z „Najtrudniejszy pierwszy krok” Anny Jantar i „Help” The Beatles, czyli zrozumiałym dla wszystkich komunikatem muzycznym), były konkursy i świetlisty walc.

A na koniec weselna prawda, którą każdy zespół na wesele i weselny DJ może potwierdzić: najlepszym miejscem dla gości weselnych z każdej szerokości geograficznej jest parkiet taneczny i królująca na nim muzyka! Zwłaszcza Rock’n’Roll! W tańcu nie potrzeba tłumacza!

Kasiu! Dave! Zadbaliście o swoich Gości od początku do końca Waszego wesela w każdym wymiarze i ich radość była Waszą zasługą! Życzymy Wam wielkiej Miłości i tego, byście w gronie coraz liczniejszej rodziny i wielu wspaniałych przyjaciół czerpali radość ze wspólnego życia i każdego dnia mieli…wiele dobrej zabawy! Now it’s the time of Your life!

Charlie&Ania 🙂

Karol Koprukowiak
Wodzirej Double Wings