Kasia i Konrad
wesele pod namiotem

Wesele Kasi i Konrada odbywało się na terenie zabytkowego dworku w Puczycach k. Łosic. Jednak to nie ów dworek był tego dnia miejscem głównych atrakcji weselnych, ale duży biały namiot specjalnie na tą okazję przygotowany przez Młodych przed domem. To w nim ustawiono stoły, krzesła, tam też znajdował się parkiet i to w nim odbywało się przyjęcie.Pogoda i konstrukcja pomieszczenia początkowo nie sprzyjały zabawie – było bardzo duszno, wilgotno i praktycznie bezwietrznie, przez co atmosfera na parkiecie była dość „gęsta”. Po kilku pierwszych numerach parkiet opustoszał i większość gości wyszła na zewnątrz by odetchnąć. Doskonale ich rozumiałem, bo sam po uroczystym Polonezie rozpoczynającym zabawę miałem już mokrą koszulę. W takiej sytuacji wodzirej musi dołożyć szczególnych starań by goście mimo wszystko chcieli się bawić. Po jakimś czasie, przy znaczącej pomocy Konrada w roli Alibaby, udało się wyciągnąć prawie wszystkich na parkiet 🙂

Zarówno Kasia jak i Konrad jeszcze wielokrotnie mocno mnie wspierali w „rozkręcaniu” zabawy. Zresztą wiele nie musieli robić – ogromna radość i uśmiech nie schodzący im z twarzy wystarczył by porwać za sobą gości do zabawy. Prowadzenie zabaw i tańców w takiej atmosferze to czysta przyjemność! Więc sporo się działo – nie zabrakło tańców góralskich, kowbojskich, afrykańskich, czy obowiązkowego YMCA (a było już dobrze po świcie, niemalże na sam koniec wesela).

Było też trochę niespodzianek. Jedną z nich był przygotowany przez Młodego w tajemnicy przed wszystkimi pokaz sztucznych ogni. Jednak największą spontanicznie przygotowała wszystkim, nie wyłączając Wodzireja, Kasia. Jednym z zadań oczepinowych dla Pana Młodego było zdobycie swojej Wybranki uwięzionej w twierdzy, którą utworzyły wokół niej wszystkie panie. Pań było dużo więc twierdza była naprawdę solidna (z trzema lub więcej rzędami fortyfikacji) i szczelnie zamknięta. Konrad miał nie lada kłopot by się tam dostać. Gdy w końcu mu się to udało okazało się że… nie ma tam Kasi 🙂 Wymknęła się niezauważenie gdy tłumaczyłem Młodemu na czym polega jego zadanie. Zabawa miała więc ciąg dalszy pt. „Gdzie jest Kasia?” 😉

Kasiu, Konradzie – po takich doświadczeniach jednego możemy być pewni: z całą pewnością w Waszym małżeńskim życiu nigdy nie zagości nuda! Czego Wam z całego serca życzymy 🙂

Maciej Krysa Wodzirej Double Wings