Polsko-austriackie wesele Ani i Kay’a

Powitanie Ojczyzny

Taką już jest nasza natura, że wartość rzeczy jawi nam się najmocniej w chwili, gdy nam ich zabraknie, gdy je opuszczamy, oddajemy lub od nich się oddalamy. Z perspektywy Wiednia wszystko, co polskie nabiera koloru i smaku. A wtedy, to nawet proste walczyki na ludową melodię budzą emocje nie mniejsze niż walce Strauss’a.

Ogińskiego czas zacząć

Jest zdecydowanie wolniejszy, bardziej dostojny niż tak dobrze nam już znany Polonez Kilara. Nie mniej z racji na swą historyczną, utwierdzoną, ze wszech miar polską wymowę – właśnie on został wybrany.

O wartości rozpoczynania weselnego świętowania Polonezem przekonany byłem od dawna. Jakaś szczególna nuta jednak wybrzmiała tym razem i jakieś szczególne emocje zostały wzbudzone.

Blasku dodawał iście staropolski urok Dworku Mościbrody i piękna pogoda, która nam tego dnia towarzyszyła. Chodziliśmy tak długo, miarowo, na trzy ważąc z każdą nutą upływający czas historii, która kilka godzin wcześniej w kościele wypuściła nowe pędy.

Szlacheckie świętowanie

Styl i charakter miejsca, piękna pogoda, format obecnych ludzi – to wszystko nadawało temu weselu szczególnego uroku – niezwykle eleganckiego, a zarazem lekkiego, pogodnego, serdecznego i ciepłego.

Moje patrzenie na te wydarzenia miało swoją w oczywisty sposób ograniczoną pespektywę – istotną większość czasu spędziłem wszak na scenie. Nie mniej udzielił mi się wymownie ten ujmująco zaraźliwy klimat.

Łączyliśmy style, pokolenia i narody, szukając elementów wymownych i brzemiennych w treści. Radość nabierała szczególnego wymiaru i nową świeżością rozpalały się rzeczy dobrze znane.

Powitanie słońca

Świt witaliśmy nad wodą. I chyba nikt z nas wtedy jeszcze nie zdawał sobie sprawy, że dzień wcześniej granica na Odrze przestała być granicą. Teraz już niczym Wisła łączy jedną Ojczyznę, a dla nas dopiero teraz stało się to oczywiste.

Anno, Kay’u – niech Wam się pięknie wiedzie! Dziękuję Wam i życzę dużo dobra!

– Sylwek

Sylwester Laskowski
Wodzirej Double Wings