Polsko-brazylijskie
wesele Basi i Gabriela
Não precisa mundar
Dla mnie to wesele było jakby dzieckiem bardzo wdzięcznego wesela – Gosi i Diego. Wiem, że Basia zna Gosię i mam przeczucie, że fakt, żeśmy w tym polsko-hiszpańskim świętowaniu mogli uczestniczyć jakoś się przyczyniło do tego, że właśnie nam dane było zagościć tym razem pod banderą polsko-brazylijską.
Bardzo, bardzo lubię międzynarodowe wesela. Po raz pierwszy istotę tego, co mnie w nich ujmuje nazwałem po polsko-szkockim weselu Joanny i John’a. To po prostu patriotyzm, przywiązanie do tego, co ojczyste, własne, narodowe, swoje, bliskie, dobrze znane.
Na międzynarodowych weselach to przywiązanie ma wiele twarzy. I są to z reguły inne (czasem bardzo inne) twarze względem tych, które na codzień zwykliśmy spotykać na ulicach.
Mimo tak dużej ilości kultur było to bardzo spójne wesele. Właściwie nie mieliśmy kłopotów z doborem muzyki. No i – jak to zwykle w tego typu sytuacji bywa – za sprawą międzynarodowych zamówień pojawiło się w naszym repertuarze kilka nazwisk, o których istnieniu nie miałem wcześniej nawet pojęcia, a które teraz mocno i bardzo miło zadomowiły się w kręgu szczególnie bliskich mi dźwięków.
Paula Fernandes ze swoim ślicznym „Não Precisa”, czy „Pra Você”. Maria Gadú i jej pełne słodyczy „Shimbalaiê”. Ivete Sangalo z „Não Precisa Mudar”, którego nie sposób nie tańczyć jeśli… no właśnie, jeśli 😉
Não precisa mundar – Basiu i Gabrielu.
Dziękuję i trzymam za Was kciuki! 🙂
– Sylwek
Wodzirej Double Wings