Polsko-hiszpańskie wesele Gosi i Diego

El mismo sol

Poszczęściło nam się. Chyba nam wszystkim. Jakaś wdzięczna aura otoczyła Lipowy Gościniec i pozostała z nami do świtu, zatrzymując dech w piersiach jak to wtedy, gdy nam z wrażenia i przejęcia wzruszenie usta szeroko otwiera.

Od pierwszych sztucznych ogni, po ostatnią (chyba hiszpańską) piosenkę czułem wdzięczność za ten czas, ten kontekst i tych ludzi. Hiszpania, Stany Zjednoczone, Holandia, Wenezuela, Dania i Polska – wszystkie pod jednym dachem i w jakże fajnym, barwnym i serdecznym klimacie.

Tylko życzyć Młodym życia takiego, jakie mieli wesele. Takich ludzi wokół, jakich mieli tej nocy i takiej serdeczności, jaką innych darzyli.

I Oni i ja – nie spodziewaliśmy się, że będzie aż tak. Mierzyliśmy odważnie, lecz chyba zabrakło nam wyobraźni i wiary, że dolecieć możemy tak wysoko. Jak jeden mąż, wszyscy razem, przerośliśmy swoje własne marzenia.

Poszczęściło nam się. Chyba nam wszystkim. Jakaś wdzięczna aura otoczyła Lipowy Gościniec i pozostała z nami do świtu, zatrzymując dech w piersiach jak to wtedy, gdy nam z wrażenia i przejęcia wzruszenie usta szeroko otwiera.

Gosiu, Diego – najlepsze dla Was!

– Sylwek

Sylwester Laskowski
Wodzirej Double Wings