Siódme urodziny Kuby
O podstawowej trudności dla mnie jako wodzireja i ojca jednocześnie, w kontekście prowadzenia uroczystości własnych dzieci napiszę osobno nieco więcej ku pożytkowi tych, co w tej roli będą mieli się okazję również znaleźć. W tym miejscu napiszę jedynie, że jak każdą inną imprezę, tak również i tę (a może nawet tę tym bardziej) wygrywa się przed jej rozpoczęciem. Dobry plan i scenariusze awaryjne to podstawa. W kontekście imprezy własnych dzieci nie mniej ważne jest odpowiednie dogadanie się w kwestiach wzajemnych odniesień i sposobu zachowywania się.
No i myślę, że wyszło nie najgorzej, by nie powiedzieć, że fajnie. Plan nam runął bardzo szybko (chyba w kontekście takich imprez ciągle mam zbyt mało doświadczenia ;)), nie mniej stanowił w dalszej części bardzo fajną podstawę do spontanicznie proponowanych elementów.
Było żywiołowo, głośno i wesoło, a przy tym z zachowaniem granic i elementów zbiorowej dyscypliny, które jako ojciec bardzo chciałem utrzymać.
Z wdzięcznością dla Jubilata, że dał mi jeszcze jedną szansę i z nadzieją, że będzie okazja jeszcze w przyszłości takie akcje powtórzyć. 😉
Piącha w żebro, Kubuś!
Wodzirej Double Wings