Ślub i Wesele Weroniki i Piotra
na progu słonecznego maja

Logistycznie był to wymagający dzień. Dwa wydarzenia (choć bardzo spójne) – ślub i wesele, dwie ekipy muzyków, dwa miejsca, w których trzeba rozstawić sprzęt i… jeden samochód, którym go się rozwozi. Kierowca też ten sam 😉

Ślub w Kościele Matki Boskiej Saletyńskiej w Warszawie

Wystartowaliśmy o osiemnastej: „Bo jak śmierć potężna jest miłość” – rozbrzmiało w murach (świetnie nagłośnionej) świątyni na Włochach. Potem „Ofiaruję Tobie Pani mój”, gdy na ołtarz składane były dary. „Panie pragnienia ludzkich serc” z charakterystyczną noną w partii skrzypiec, a tuż potem – na dziękczynienie – „Panie dobry jak chleb”, w pogodnej, lekko latynoskiej aranżacji.

Podczas podpisywania dokumentów zaimprowizowałem swoiste preludium do pieśni zaplanowanej na czas modlitwy na zakończenie – „Będę śpiewał Tobie, mocy moja”. Na wyjście – a jakże! – Marsz Mendelssohn’a.

Gosia, która tego dnia z nami śpiewała, znając osobiście Weronikę, Pannę Młodą, była ujęta jej wdziękiem tego dnia. Myślę, że nie tylko ona 😉

Wesele w hotelu Groman

To jedno z tych miejsc, w których chętnie się grywa. Przestronna i bardzo elegancka sala, stosownych rozmiarów parkiet i duża scena na podwyższeniu. Czegóż więcej trzeba? Dobrej kuchni? A jakże – była!

Ojciec i Syn

Piękny i wzruszający obraz. Tuż po przywitaniu Państwa Młodych, dzielony był pomiędzy gości chleb. Gdy już ostatnie osoby spośród stojących otrzymały po kawałku, Piotr oddalił się. Chciałem go zatrzymać, zaprosić do środka, byśmy mogli śpiewem życzyć mu i Weronice długiego życia. Dał mi znać, bym poczekał. Poszedł do siedzącego przy stole Ojca, któremu upływający czas odebrał zdolność, by stać w tej chwili. Wymowny znak wdzięczności i troski.

I poszło…

Pierwszy taniec – Secret Garden – Serenade to Spring. Wyzwanie doprawdy nie małe! A potem mocne uderzenie i… no nie od razu poszło (zdaje się, że Goście nie rwali się zbytnio na parkiet).

Czas jednak okazał się być naszym sprzymierzeńcem 😉

Co by się Wam pięknie działo!
Weroniko, Piotrze!

Trzymam kciuki za Was. „Jak śmierć potężna jest!” I oby dane było Wam tego jak najczęściej doświadczać.

Z serdecznymi pozdrowieniami od całej Drużyny Czarnych Orłów!

– Sylwek

Sylwester Laskowski
Wodzirej Double Wings