Wesele Agaty i Marcina
Fascination
Od pierwszych chwil, od pierwszych dzięków… W takich chwilach sztuczny dym to tylko kosmetyka, formalność (bo w końcu jeśli już ta maszyna stoi, to od czasu do czasu wypada jej użyć ;)) – realna „zadyma” rodziła się naturalnie, spontanicznie, odśrodkowo, samoistnie niczym lawina po osunięciu się pierwszego kamienia. Temperatura rosła szybko. Deski Afrodyty skrzypiały. Tańczyli, śpiewali, wygłupiali się, zaczepiali nas i zadziornie odpowiadali na nasze zaczepki. I tak do rana…
Równolegle rodziły się to w tle, to znów na pierwszym planie nuty wzruszające, poruszające i pogodne. Patrzyliśmy jak tańczą swój pierwszy – pełen fascynacji, jak idą ku sobie z nadzieją, że „nieodwołalnie”, jak dziękują rodzicom odsłaniając zarazem swe serdeczne tudzież pełne humoru zakamarki serca.
I tak myślę sobie, że jeśli życie do opowieści przyrównać, to się nam piękną kartą w jej najnowszym tomie odznaczyli.
Agatko, Marcinie – dużo dobra dla Was!
– Sylwek
Wodzirej Double Wings