Wesele Ani i Łukasza
wspólna podróż ku jedności

Gdzieś ostatecznie jest ona tęsknotą nas wszystkich, a ślub najbardziej wymownym tej tęsknoty przejawem. Jedność, która łączy światy różne, różne style, gusta i upodobania, różne osobowości i preferowane formy jej wyrażania. Jesteśmy do niej zaproszeni – wszyscy bez wyjątku.

Szczegółowe przygotowania i poszukiwania

Szukaliśmy razem rozwiązań najlepszych z uwagą i cierpliwością. Licząc się z różnorodnością oczekiwań staraliśmy się odnaleźć takie formy, taką konwencję i taki styl, które w maksymalnym stopniu wpiszą się w potrzeby tego czasu i tych ludzi, którzy razem z nami będą tej nocy świętować.

I gdy już wszystko zdawało się być jasna, dobrze dla mnie zrozumiałe tak, że nie spodziewałem się żadnych niespodzianek – zaskoczyli mnie! Zaskoczyli mnie swoim wejściem. 🙂

Widziałem skąd i kiedy wejdą. Jednak gdy otworzyły się lustrzane drzwi, a w progu ukazali się oni… dołączyłem do grona zdumionych i tych, co zapominają, że szeroko otwarte usta wypada zasłonić. 😉

La Valse d’Amélie

Podobną wpadkę, z szeroko otwarymi ustami zaliczyłem chwilę po rozpoczęciu ich pierwszego tańca. Zresztą nie ja jeden.

Że udało im się z tego wybrnąć bez bisu, to się sam nadziwić nie mogę.

Aż mi się przypomnieli inni mistrzowie walca – Asia i Arek – swoją drogą, również na weselu obecni. 🙂

Elegancko, z dobrze opracowanym układem, wdzięcznie i lekko! Super! Wielkie wyrazy uznania!

Mocne tempo

Nie miałem tej nocy dużo do roboty jako wodzirej. Nieliczne „zaczepki” z mej strony były niczym iskra podłożona pod ładunek wybuchowy, z zapalnikiem ustawionym tak, że gdyby nawet iskry nie było, to eksplozja nastąpiłaby i tak w kilkanaście sekund później.

Że udawało mi się zdążyć przed nią to chyba łut szczęścia na miarę zamówionej „Cyganeczki Zosi” dokładnie w chwili, gdy mieliśmy ją zagrać. 😉

Świt nad Przybyszówką

Gdy ślub jest o godzinie 14:30 naturalnym jest przypuszczenie, że długo po północy zabawa chyba nie potrwa. I tu kolejne zaskoczenie – chyba dla nas wszystkich. 🙂 Nie wiam, jak Młodzi, ale ja wylądowałem w łóżku po siódmej nad ranem. 😉

Jedność w różnorodności

Aniu, Łukaszu!

To zaproszenie dla Was i wyzwanie – znane Wam już doskonale. Ostatecznie bowiem, ku temu jesteśmy powołani „communio personarum”. Życzę Wam, byście codziennie byli o krok bliżej i by owoce na tej drodze zrodzone, cieszyć mogły Was i Waszych bliskich przez lata.

Dziękuję, że pośród różnorakich alternatyw zdecydowaliście się zaprosić na swoje wesele Podwojnoskrzydlatych, dając nam tym samym możliwość skrzyżowania choć na moment naszych ścieżek z Waszymi i wspierania Was w tym wdzięcznym czasie świętowania.

Dziękuję też za to zaufanie już bezpośrednio do mnie. Wszak mikrofon w ręku, to poważna sprawa. 😉

Dużo dobra dla Was! Niech Wam Pan Bóg błogosławi! 🙂

– Sylwek

Sylwester Laskowski
Wodzirej Double Wings