Wesele Ani i Mariusza
Orły spotykają Mustanga
Posiliwszy się nieco ruszyliśmy na parkiet by uroczystym polonezem rozpocząć weselną zabawę. Goście bez względu na wiek – od najstarszych po najmłodsze dzieci – to pląsali wesoło, to cieszyli się obecnością bliskich i rozmową, to znów śpiewali z całych gardeł (przypuszczam że „Sokoły” słychać było w całej okolicy). A Młodzi towarzyszyli im nieustannie dbając czy niczego nie brakuje i przyjaźnie, acz zdecydowanie, zachęcając ich do zabawy.
W pamięć zapadł mi szczególnie jeden moment. To ten w którym Państwo Młodzi dziękowali swoim rodzicom. Ta chwila ma szczególny wydźwięk gdy wypowiadane słowa są szczere i gdy pozwoli się dojść do głosu prawdziwym emocjom. Ania i Mariusz nie przygotowywali się szczególnie do tej przemowy, mówili prosto z serca. A słowa te momentalnie trafiały w serca nie tylko rodziców, ale i pozostałych uczestników. Cisza i skupienie towarzyszące przemowie kontrastowały w niezwykły sposób z wiwatami i gromkim „Sto lat” które nastąpiły potem.
I ten nastrój fantastycznej radości z bycia razem towarzyszył nam do samego rana. Było już dobrze po świcie gdy cichły ostatnie dźwięki weselnej muzyki. Ostatni goście rozjechali się do domów lub spali w pokojach, my składaliśmy nasze manatki, a Państwo Młodzi, jak prawdziwi gospodarze, oporządzali salę, pomagali sprzątać i jako ostatni opuścili plac boju.
Drodzy!
Dziękujemy Wam za zaproszenie i świetną zabawę! Niech to co się wydarzyło spaja Was i umacnia Waszą miłość. No i wracajcie szybko do kraju bo takich ludzi nam tu potrzeba 🙂
Maciek i Patrycja
Wodzirej Double Wings