Wesele Ani i Pawła
podróż w stronę gwiazd
„Celując w księżyc, nawet jeżeli chybisz
i tak trafisz między gwiazdy”.
Mądrość tego zdania kryje się nie tylko w atrakcyjności ostatecznego celu, który się osiąga niezależnie od tego, na ile, w jakim stopniu „strzał” okazał się celny
czy chybiony. Jego mądrość kryje się również
w niewyrażonej wprost definicji „drogi”,
którą trzeba będzie pokonać,
mierząc tak wysoko.
Droga ta nie mniej niż sam cel kryje w sobie często mnóstwo uroku. I tak naprawdę ona jedynie
– w wyniku zmagań, które przyjdzie nam stoczyć (często niewidocznych dla postronnego obserwatora)
– czyni nas ostatecznie lepszymi, silniejszymi, bardziej bogatymi w cenne i trudne do zdobycia w inny sposób doświadczenia.
Osiągnięcie celu jest gratyfikacją, ostateczną nagrodą za włożony wysiłek.
Kształtuje nas jednak sama droga.
Owoce świadczą o ich drodze
Ileż wysiłku trzeba włożyć, ile czasu poświęcić aby zgromadzić na swoim weselu 319 gości?
Gdy uświadomimy sobie jeszcze, że liczba obecnych jest zwykle istotnie mniejsza od liczby otrzymujących zaproszenie zaczynamy lepiej rozumieć drogę, którą Ania z Pawłem przebyli. A to dopiero początek opowieści o owocach ich przedślubnych zmagań.
Śpiewniki dla gości na mszą świętą, kolorowe czerwone balony w kształcie serc oraz prezentujące Parę Młodą szybujące pod niebo tuż po przywitaniu, menu na stołach z ofertą wykwintnych kaw oferowanych przez barmanów, jednorazowe aparaty fotograficzne dla gości, umożliwiające uchwycenie biegu wydarzeń z wielu perspektyw, ekipa animatorów zajmujących się dziećmi podczas wesela, ciągły, realizowany w tle innych wydarzeń pokaz zdjęć Pary Młodej, księga gości, niezwykły film dla Rodziców, na których Młodzi dziękują im za pośrednictwem słów wypisanych białym kolorem na czerwonych balonach, przedstawiając siebie w barwnej i różnorakiej scenerii, pokaz sztucznych ogni – to tylko niektóre z pięknych owoców ich przedweselnej troski.
Tej troski, połączonej z zaangażowaniem w różnorakie inicjatywy nie brakowało im również podczas wesela.
Horyzont jest stałym wyzwaniem
W tym jego urok i wartość – nie ustajesz w drodze!
Jeśli nawet masz świadomość, że dotrzeć do niego ostatecznie Ci się nie uda, albo przeciwnie, nie wiedząc jaka jest jego istota, starasz się go jednak dogonić – droga kształtuje Cię!
I jeśli jesteś wierny zmaganiom – niezależnie na której z gwiazd ostatecznie wylądujesz – stajesz się lepszym, mocniejszym i wewnętrznie bogatszym.
Wiem, że i nasz, że mój osobiście, zakończony o 5:30 nad ranem „weselny lot w stronę gwiazd” u boku Ani i Pawła takie owoce zrodził. Niesieni raz siłą świecącego słońca, rozmachem zaangażowania i pasji do wspólnej zabawy, to znów wytrącani z planowanej trajektorii jakimś nagłym, niespodziewanym przelotem komety czy meteorytu przebyliśmy drogę, która nas bardzo ubogaciła.
Za tę cenną lekcję życia – bardzo Wam, Aniu i Pawle – dziękuję.
Niech Wam Pan Bóg błogosławi!
– Sylwek
Wodzirej Double Wings