Wesele Asi i Radka

dystans i radość, której trudno się oprzeć

Czasem trudno przewidzieć bieg wydarzeń. Dopóki wolność pozostaje ulubionym przymiotem człowieka wszelkie plany winny być wielowariantowe, przygotowane na każdy możliwy scenariusz, a przynajmniej na te najbardziej prawdopodobne.

Czasem i one okazują się być mimo wszystko mapami prowadzącymi na szczyt inny, niż pierwotnie zakładaliśmy. A czasem prowadzą donikąd, bo zaproszenie do wędrówki okazuje się być mniej atrakcyjne, niż opalanie się w słońcu.

Ciągle jestem zdania, że nie ma bardziej wartościowego i milszego prezentu, jaki goście mogą dać Młodym w związku z ich ślubem i weselem, jak gorliwe, życzliwe i radosne angażowanie się we wszystko, co Młodzi – osobiście lub pośrednio – chcieliby im zaproponować. Goście wówczas prawdziwie stają się sami „prezentami” dla Młodych. Pisząc razem z nimi historię ich poślubnego świętowania odciskają jakieś niezatarte piętno o nad wyraz rozkosznym smaku.

I gdzieś chyba jest to zawsze głębokim pragnieniem każdej Młodej Pary, by tak właśnie było, by owego smaku w swą pierwszą poślubną noc móc doświadczyć, by świętować prawdziwie „razem” ze swoimi gośćmi, nie zaś jedynie w ich towarzystwie.

Co jednak zrobić, gdy masz poczucie, że te racje są jedynie racjami Twoimi, albo jeszcze garstki z pośród tych, wobec których skierowałeś zaproszenie? I tu również odpowiedzi może być wiele, i wiele reakcji, i wiele postaw.

Jest jedna postawa, która wydaje mi się nad wyraz wdzięczna i mądra za razem. Od zawsze najbardziej pociągali nas ci, którzy swą postawą dawali nam przykład, zachowując jednocześnie dobry dystans do otaczającej ich sytuacji. Najchętniej idziemy za tymi, którzy nas nie proszą, byśmy za nimi poszli. Idziemy za tymi, którzy sami idą po prostu torując nam drogę.

Radość i zabawa są zaraźliwe. To też najlepsza strategia „rozkręcania” wesela. W szczególności własnego wesela. 🙂

Patrzyłem na nich z uznaniem widząc jak wdzięcznie zachowują dystans, ciesząc się zarazem sobą samymi i owym czasem, który był im wówczas dany. Szanując autonomiczność innych opowieści, z prostotą i radością kształtowali opowieść własną. Pisali słowo po słowie, stawiali krok za krokiem darząc życzliwym uśmiechem każdego, kto o ich historię się otarł.

I choć nigdy do końca nie można przewidzieć przyszłości, to tym razem zaskoczenia nie było. Radość i zabawa są zaraźliwe. I świt nas zastał na parkiecie. 😉

Asiu, Radku!

Wdzięczność wyrażając za tę ujmującą lekcję dystansu i radości życzę Wam pięknego wspólnego życia!
Co byście tak jeszcze po osiemdziesiątce na niejednej imprezie zamieszania narobili! 😉

Trzymajcie się pięknie, dzielnie, szczęśliwie i zawsze razem!

Dużo dobra dla Was! 🙂

– Sylwek

Sylwester Laskowski
Wodzirej Double Wings