Wesele Darii i Marcina
Irish Rovers
Mazuriana i Jezioro Domowe
Zaskoczyli nas trochę swoim przyjazdem. Pojawili się niemalże nagle, razem ze swoimi gośćmi. Mimo, że od ponad pół godziny byliśmy wszyscy gotowi, to jednak podeszli do wejścia od takie strony, że było poczucie pewnej niespodzianki.
I chyba słowo „niespodzianka” jest tu jak najbardziej trafna, bo ostatecznie wzbudziło w nas wszystkich bardzo dobre uczucia, tak że w niespełna kilka minut później, serdecznie, ciepło i gromko witaliśmy ich na sali.
Bardzo, bardzo blisko
Owa serdeczność wydaje mi się być bardzo trafnym słowem. Towarzyszyła nam wszystkim od pierwszych chwil i udzielała się każdemu przy różnorakich okazjach.
Urok kameralnych wesel zawarty jest między innymi w tym, że gdy ktoś mówi, to słychać każde słowo i każdy komentarz, i każdy śmiech, i tak wiele widać. W szczególnie wymowny sposób ujawniło się to podczas pierwszego posiłku, gdy Daria z Marcinem przedstawiali swoich gości.
Ta naturalna bliskość i bezpośredniość są nie do przecenienia. Mówisz wówczas normalnie, bez konieczności szczególnego zabiegania o uwagę innych – rzeczy dzieją się płynniej, spokojniej i w sposób bardziej osobisty.
Man with red eyes
Przyznam, że mimo niezbyt dobrego samopoczucia fizycznego prowadziło mi się to wesele niezwykle lekko. Wielokrotnie czułem się jak szczęściarz, któremu wybór słów, chwil i metod przychodzi zdumiewająco łatwo.
Inicjatywa i odpowiedź – dwie siostry, których charakter wzajemnie się uzupełnia i inspiruje. To jak zaczepiasz wpływa na to, w jaki sposób Ci odpowiadają, a to w jaki sposób odpowiadają, lub prowokują Twoją inicjatywę wpływa na jej dalszy kształt. I dlatego mam poczucie, że dużo dla siebie nawzajem zrobiliśmy.
Irish Rovers
Darię i Marcina znałem tak naprawdę tylko z kilku maili i jednej rozmowy na Skype.
Podczas wesela ukazali mi siebie jako pełnych pogody ducha, dobrego dystansu do siebie, zaangażowania w bieg wydarzeń i życzliwości połączonej z fajnym żartem w odniesieniu do własnych gości.
To była naprawdę dobrze „odegrana” pierwszo-planowa rola.
I jak sądzę – prócz nas, Wodzirejów i Gości – mieli z tego powodu dużo frajdy, a od dobrych wspomnień szybko się nie uwolnią. 🙂
All night long
Dario, Marcinie,
życzę Wam sukcesów w Waszych irlandzkich zmaganiach, sukcesów we wszystkim, co jest dla Was ważne.
I co by Wam się zawsze tak chciało, jak wtedy, z balkonu – „dni są tylko po to” 🙂
Miejcie się pięknie!
Wielkie dzięki za tę niezwykle wdzięczną, wspólną noc na Mazurach! 🙂
– Sylwek
Wodzirej Double Wings