Wesele Eweliny i Andrzeja
czyli „A book of Love”

Ten wieczór rozpoczął istotny rozdział w księdze ich życia. To, co dotychczas znajdowało swój wyraz w słowach, gestach, poruszeniach serca i życzliwie uformowanej myśli – zakorzeniło się, zyskując dostęp do źródła trwałej jedności i rodząc możliwość nowego, nieznanego im dotąd owocowania.

Stali się autorami i głównymi bohaterami nowej historii, opowieści, która zaproszona jest do tego, aby się nigdy nie skończyć.

Otrzymali jeden, podwójny (Double Wings!) bilet do wieczności…

„A book of Love”

A jak to było?

Przyjechali przed czasem (Niecierpliwcy! ;)), jasno beżowym starym gazikiem (rocznik – strzelam na oko – 1817). Goście chyba nawet jeszcze w połowie się nie zjechali, a Tym krew gorąca kazała rwać się już na parkiet. Jak na taką chwilę przystało – odesłaliśmy Ich jeszcze na małą przejażdżkę. 😉

Nie wiem, gdzie pojechali, ale wiem, że gdy już wrócili na sali wszystko było już gotowe. Witaliśmy Ich gromko, płomiennie, głośno i radośnie! Chwilę potem – Oni nas, elegancko, pięknie i po staropolsku świeżutkim, niemalże jeszcze ciepłym, pulchnym i dobrze wypieczonym chlebem.

Ceremonia została otwarta!

Zmienne wiatry nosiły nas to w tę, to w drugą stronę – od stołów na parkiet i z parkietu za stoły – czasem w twarz, czasem, w plecy innym razem z ukosa, rozsypując w pył litery scenariusza. Nieprzewidywalność wpisana jest w każdy żywy organizm, w szczególności w ten, któremu wolno tak chcieć jak i nie chcieć.

Atakowaliśmy od różnych stron – dywersyjnie i od frontu, aby niezdecydowanych przeciągnąć na swoją stronę. Pole walki było ograniczone, więc siła ognia musiała być duża (no dobra, wiem, czasem graliśmy zbyt głośno…). W końcu struktury nie wytrzymały napięcia i nastąpiła przewidywana eksplozja. Ogień zapłonął! Dymu było dużo! Parkiet stał się niczym arena, na której rozgrywały się zasadnicze wydarzenia spektaklu.

Przypuszczam, że na poprawinach Ewelina (jest ratownikiem medycznym) musiała solidnie się gimnastykować, aby przynieść ulgę obolałym bohaterom tej historycznej nocy. Wszak poturbowani zostali solidnie – z własnej woli i naszej inspiracji – ku chwale życia i wiernej miłości!

Z najlepszymi życzeniami dla Nowożeńców i ich sprzymierzonych Żołnierzy!

– Brygada Czarnych Orłów 😉

Sylwester Laskowski
Wodzirej Double Wings