Wesele Julity i Waldka

Żal nie powtórzyć…

Cóż rzec mądrego, pożytecznego, co by mogło mieć charakter nie tyleż opowieści wdzięcznej, co użytecznej dla każdego, kto zechce poświęcić chwilę, by ją przeczytać i wyciągnąć dla się wnioski i inspiracje na wesele swoje własne, co by można uznać za dobry punkt odniesienia, kształt łatwy do skopiowania w dosłownych jego proporcjach i bezwzględnych wymiarach, lub jedynie ogólnym zarysie jego konstrukcji?

Jakich zasług i po czyjej stronie doszukiwać się (wszak sukces ma zawsze ojców wielu)?

Że wodzirej wdzięczny, pogodny, uroczy, zadziorny i otwarty? Że DJ (mistrzostwo!) grał co trzeba, kiedy trzeba, jak trzeba i ile trzeba, i że łączył wszystko w jedną, jakże zmyślnie skomponowaną całość? Że Młodym nie zabrakło tej nocy niczego, co by mogło ich nam i innym ująć w rozmiarze najbardziej subtelną miarą skrojonym? Że ich towarzysze broni w tych około i mocno po-północnych zmaganiach okazali się być towarzyszami wiernymi, oddanymi, niestrudzonymi, świadomymi i pełnymi gorliwości na miarę podlaskich kmieci z czasów sięgających odległej przeszłości?

Co by nie pisać, co by nie mówić, jakich obrazów by nie przywoływać lub jakimi – kreując je naprędce – nie próbować wyrazić tego, co na tym weselu się działo, to gdzieś ostatecznie, bezdyskusyjnie i wręcz natarczywie zbiegną się one u stóp jednego, prostego, zwięzłego i wymownego, lapidarnego i uroczego w swej treści stwierdzenia: „Żal nie powtórzyć…”

Pierwszoplanowym aktorami na weselu Julita i Waldek już nie będą. Podniebnymi lotami myśli i poruszeń serca dołożymy troski, by już nie mieli okazji. My jednakże na Podlasie wrócimy. Nie czym innym zresztą jak powrotem był dla nas ów weselny nalot na Hortex w Siemiatyczach. Wrócimy, jak nie za rok jeden, to na pewno za pięćdziesiąt. Wszak umrzeć z żalu, to alternatywa o stokroć gorsza, niż umrzeć z zachwytu, że Ci się nadal… i to z taką pasją! 🙂

Posłowie

W ostatni weekend pojechałem przed południem z dziećmi do teatru na balet „Kopciuszek”. Zaparkowałem w fajnym miejscu, tuż obok kilku innych okazałych czterokołowych. Gdy po spektaklu wróciłem do naszego, pierwszy z nich był już holowany. Mój był następny w kolejce do zgłoszenia za w niewłaściwym miejscu parkowanie.

Życzliwy żandarm miast mandatu wręczył mi jedynie pouczenie. Na weselu go nie widziałem. Nie mniej kumplem Waldka był na pewno. 😉

Dużo dobra dla Was, Zuchy Dzielne! W 2063 mamy jeszcze kilka wolnych terminów, więc jeśli tylko jeszcze będą wówczas telefony – zadzwońcie jakieś trzynaście lat wcześniej. 😉

Do zobaczenia!

– Sylwek

Sylwester Laskowski
Wodzirej Double Wings