Wesele Klaudii i Łukasza
Fascination
Młodzi co i rusz wpadali radośnie na parkiet i to tego, to tamtego obracali konkretnie. Nie było złudzeń czyje to wesele i nie było złudzeń, czy się naprawdę weselą.
Od czasu, gdy znalazłem na to dla siebie sposób dobry – uwielbiam biesiadę i te wspólne śpiewy przy stole. Wiele strun można w tym czasie poruszyć, wiele barw powołać do życia i w jednej chwili z pełnej energii ekspresji przejść do momentów, w których nic bardziej jak wzruszenie nie przemawia. „Co by Wam Pan Jezus błogosławił!” 🙂
Zwykle wspólne tańce (mam na myśli te animowane) wynikają z inicjatywy prowadzących, zwykle też są raczej dynamiczne, z intencją ożywienia, nadania impetu, tempa i wigoru. A myśmy tu pod koniec mieli tak ujmująco spokojną odsłonę i na prośbę gości.
No i fajnie się grało – z szaleństwem tańczących pod sceną i lekkością zmian styl, charakteru i tempa.
A to tylko perspektywa patrzenia osoby odpowiedzialnej za utrzymanie kierunku oraz właściwego pulsu. O ileż bogatsza byłaby ta opowieść, gdyby tak można na to wszystko i z drugiej, i z trzeciej, i jeszcze kilku innych punktów spojrzeć!
I kto wie, czy się teraz ta miara historii nie dopełnia pośród to tej, to tamtej rozmowy, telefonu, sms’a czy maila. Taka wielowymiarowa opowieść o tym, jak było.
Dokładam więc tych kilka słów i ja, odsłaniając (ku inspiracji i z wdzięcznością zarazem) kilka zaledwie skrawków tego lipcowego wesela. Niech się opowieść niesie – ku radości i satysfakcji Nowożeńców. 🙂
Najlepsze – Zuchy – dla Was! 🙂
– Sylwek
Wodzirej Double Wings