Wesele Magdy i Pawła
twórcza synergia

Dobry wodzirej jest jak…

Dyrygent? Pierwszy skrzypek? Mistrz drugiego planu? Rozprowadzający w drużynie kolarskiej?
Można pewnie znaleźć jeszcze wiele porównań, a każde z tych określeń w pewien sposób oddaje istotę wodzirejskiej pracy (po szczegóły zajrzyjcie na stronę Sylwka). Wszystkie one zawierają w sobie pewną wspólną myśl – tę, że Wodzirej nie jest gwiazdą, główną atrakcją, pierwszą ani najważniejszą osobą imprezy. Z drugiej strony poważnie myli się również ten kto twierdzi, że zadaniem wodzireja jest wyłącznie zabawianie gości, że pełni on rolę kogoś w rodzaju komika, performera, czy clowna, występującego przed zgromadzoną publicznością.

Oba wymienione wyżej wyobrażenia o roli wodzireja zakładają swego rodzaju bierność uczestników imprezy. I w tym właśnie kryje się największy błąd w rozumowaniu. Dobry wodzirej dąży bowiem do tego by maksymalnie zaktywizować obecnych na weselu gości.

Rolą wodzireja jest danie gościom możliwości swobodnego wyrażania siebie. Cała sztuka polega na stworzeniu takich warunków, w których obecni będą mogli dać upust swojej twórczej radości, wyzwolić własną kreatywność. Na doprowadzeniu do sytuacji, w której goście będą chcieli i będą mogli współtworzyć wesele, kreować jego przebieg, mieszcząc się jednak w ramach zakreślonych i akceptowanych przez Państwa Młodych. A współistnienie twórczej pasji Wodzireja i swobodnej otwartości gości może doprowadzić do twórczej synergii skutkującej osiągnięciem nieoczekiwanych i niepowtarzalnych w innych warunkach efektów.

To takie refleksje po ostatniej sobotniej nocy. A sprzymierzeńców mieliśmy nie lada. Magda i Paweł dwoili się i troili to wyciągając gości zza stołów, to rozgrzewając do czerwoności parkiet, to pozując z gośćmi do zdjęć (które, warto dodać, zostały w ekspresowym tempie wywołane i wręczone każdemu w ramach podziękowania), to po prostu rozmawiając i przebywając ze swoimi bliskimi. A goście mimo dusznej pogody nie pozostawiali parkietu pustego. Chętnych do wspólnych tańców nie brakowało, a podczas oczepinowego konkursu, co nieczęsto się zdarza, konieczna była selekcja ochotników.

Zazwyczaj przyjmuje się że to co najciekawsze na weselu wydarzy się do północy, no może do pierwszej. W każdym razie po oczepinach to już można w zasadzie zaraz iść do domu. Często żałuję że fotografowie i kamerzyści wychodzą z takiego założenia – jak łatwo jest pominąć naprawdę ciekawe rzeczy! Tym razem około trzeciej nad ranem sytuacja przybrała interesujący obrót. Jeden z gości wyciągnął akordeon, DJ podpiął gitarę, Wodzirej ruszył z mikrofonem między stoły, i za moment byliśmy wszyscy chyba najbardziej rozśpiewaną i roztańczoną ekipą w tej części Polski.

Magdo, Pawle!
Zaczęliście z rozmachem, pozwalając by wokół Was działy się rzeczy ciekawe i wartościowe. Nie zwalniajcie tempa 🙂 Niech Wasza miłość będzie przestrzenią wzrostu i rozwoju dla Was, Waszych przyszłych dzieci, i wszystkich Waszych bliskich.

Maciej Krysa
Wodzirej Double Wings