Bezalkoholowe wesele Małgosi i Łukasza
Aż po kres kochaj mnie…

Cztery Małgorzaty Korzeniowskie, wodzirej uczony nowych tańców przez trzeźwych do ostatniej chwili wesela gości, osoba konsekrowana w roli świadka, Tata, który z pasją w oczach i wyraźnie wyczuwalnym przejęciem w głosie dedykuje swojej żonie piosenkę, która towarzyszyła im u początków ich przeszło trzydziestopięcioletniej miłości, częste brawa dla zespołu, no i niezwykle czuli względem siebie Młodzi…

To kilka wymownych obrazów tego ostatniego w październiku, a zarazem dla nas ostatniego w tym roku wesela.

Aż po kres…

Wiele smooth jazzowych klimatów towarzyszyło nam tej nocy. Rozpoczęliśmy uroczym walcem Angielskim Jana Kantego Pawluśkiewicza „Aż po kres, kochaj mnie”.

On też nadał swoisty kierunek, zarysował zasadniczy temat i rzucił dominujące światło – granica życia, za nią miłość wznosi się na już zupełnie inny poziom, dosięga wymiaru dotąd sobie znanego jedynie z opowieści, które budują wiarę, wiarę ufną, że granica ta niczego nie kończy, a jedynie zaczyna nowe, lepsze, pełniejsze i bardziej prawdziwe.

Dni moich Ty początkiem
Ty moim słońcem
Ty dalekim brzegiem, echem, śpiewem
Ty o czym sam ja nie wiem…

Mocne korzenie

Okoliczności ich wzajemnego poznania się, a później szeroki kontekst bycia razem daje im silne oparcie.

Że bardzo się lubią, że są wobec siebie niezwykle serdeczni i względem siebie nawzajem czuli widziałem za każdym razem, gdy mieliśmy okazję się spotkać.

Na weselu ani razu nie padły z ust gości słowa „gorzko”. Nie zdążali – tak często, tak wdzięcznie, tak spontanicznie pocałunki wpisane były w ich wzajemne odniesienia. Jakby były oczywistością ich codziennego języka, ich niezwykłym w swej zwyczajności sposobem komunikowania się.

Ty do życia śpiewu do mych wierszy
Do dni naszych pierwszych, tych grudniowych
I tych letnich

Mocna ekipa

To jeden z kluczowych elementów sukcesu wesel bezalkoholowych: życzliwa grupa gości potrafiąca się w takiej sytuacji dobrze bawić, nie marudząca po kątach, czy tym bardziej podpijająca gdzieś ukradkiem. Oni byli motorem napędowym tego wesela – zaangażowani, pogodni i – jak ja to lubię! – trzeźwi.

Dla takich ludzi grać to prawdziwa frajda. A i nie mniejsza z takimi tańczyć. (Jako wodzirej wyniosłem z tej zabawy osobistą korzyść – dwa nowe, fajne układy taneczne, których nas jeden z gości nauczył.)

Tam gdzie Ty, tam jest więcej w świecie sensu
brak nonsensu…

Wielowątkowy rozwój spraw

Mam świadomość, że wielu ważnych rzeczy, które działy się tej nocy nie jestem świadomy. Gdy akcja toczy się na wielu płaszczyznach, gdy fabuła rozwija się wielowątkowo i w różnych miejscach możesz uchwycić tylko to, w czym bezpośrednio bierzesz udział.

Wiem, że wiele ważnych i zbliżających rozmów toczyło się w eleganckim i stylowym holu. Nie uczestniczyłem w nich. Nie uległem jednak pokusie niepotrzebnej „centralizacji” wydarzeń, rozbijania tych osobistych spotkań na rzecz jednej, wspólnej zabawy (a to zawsze grozi, gdy podstawową twoją troską i odpowiedzialnością jest to, co się dzieje na parkiecie).

Myślę, że czasem tak trzeba. Gdy się na to pozwoli, późniejsze zaangażowanie ludzi w przedsięwzięcia grupowe przyjmuje już zupełnie inną, niepomiernie większą skalę. Oni są już po prostu sobie bliżsi, bardziej się lubią i potem chętniej się razem bawią.

Aż po kres kochaj mnie
Nie odwracaj się
Bo gdy Ciebie brak
Nie ma dzień początku, brak mu wątku

Rycerskie zaślubiny

Ten mój autorski pomysł (choć nie wykluczone, że nie jestem pierwszy, który na niego wpadł) „odegrania” na weselu momentu swoistego ślubu, a właściwie pozwolenia sobie i innym na przeżycie wymownego symbolu wzajemnego oddania się sobie Nowożeńców, zawsze ma szansę głęboko poruszyć. Ilu osobom tym razem zakręciła się łza w oku pewnie się nigdy nie dowiemy. A może wcale wiedzieć nie trzeba.

Co mam, to Ty mi dałaś
to, co jest stałe
Ty sens mego życia niespójnego…

Małgosiu, Łukaszu!
A więc próg przekroczony. Czas smakować słodyczy nieodwołalnego.

Ty, puls i rytm dni, nocy
Ty, do życia śpiewu, do mych wierszy
Do dni naszych pierwszych,
tych pamiętnych i codziennych

Pięknie Wam dziękuję za możliwość uczestniczenia w tym Waszym wdzięcznym i pogodnym świętowaniu. Dziękuję Wam za Wasze zaufanie przed oraz zaangażowanie i otwartość w trakcie Waszego wesela. Niech Wam będzie razem co najmniej tak dobrze, jak Waszym Rodzicom!

No i pamiętam, że nasze dzieci mają zagrać na weselu Waszych dzieci 😉

Trzymajcie się!

Niech Wam Pan Bóg błogosławi!

– Sylwek z zespołem Double Wings

Sylwester Laskowski
Wodzirej Double Wings