Wesele Marty i Kamila

opowieść o gościach, których wianek Pani Młodej wywiódł w pole

Bo wiecie jak to jest. Czasem wodzirej nikogo nie pyta, czy chcą to, czy tamto, tylko po prostu bez cienia wątpliwości, że nie odmówią proponuje to, co zaproponować by chciał. Gdy jednak rozważa się zatańczenie poloneza na dworze, na ukosem położonej polanie w kontekście mżawki, która chwilę temu była i za chwilę znowu może się pojawić, to nie dość, że nierozsądnie jest nie pytać, to jeszcze nierozsądnym jest chcieć tego, co ci się wydaje, że chcesz.

Spalić na starcie imprezy swoją pozycję w oczach gości, podpadając im nierozważnym pomysłem i propozycją, której z racji na Młodych nie będą mieli odwagi odrzucić – nie jest wodzirejowi trudno. Gdy jednak zobaczyłem w oczach Marty żal, jaki odczuła gdy zasugerowałem rezygnację z tego punktu scenariusza, zrozumiałem, że muszę zaryzykować.

Miała na głowie zamiast welonu wianek. Kontekst Dworu Strzyżew współgrał z tym bardzo staropolską nutą. Postanowiłem zagrać z gośćmi w otwarte karty.

Historię o wodzireju, co gościom czyścił buty znałem bardzo dobrze, miałem więc opcję ratunkową, którą mogłem zaproponować. Wzgląd na owe „Pana-Tadeuszowe” oczywiste skojarzenia był jak się zdaje argumentem koronnym. Koniec końców nie trzeba było długo ich prosić. Dali się wyciągnąć w pole i poloneza na dworze przy Dworze zatańczyliśmy. 🙂

To co potem się działa nie ma dużego znaczenia dla sedna przesłania, które chciałbym Wam teraz przekazać, czyniąc z tego jednocześnie dla Was życzenia. „Największym ryzykiem, jest nie podejmować ryzyka”. Odwagi więc w realizacji najbardziej śmiałych scenariuszy Waszego już wspólnego życia całym sercem Wam życzę!

Niech Wam się pięknie i szczęśliwie wiedzie!

– Sylwek

Sylwester Laskowski
Wodzirej Double Wings