Wesele Moniki i Tomka
C’est La Vie

Artyści! Po prostu Artyści…

Jeśli ktoś twierdzi, że prawo jest bezduszne, to… ma stuprocentową rację. Nigdy jednak nie można powiedzieć tego o ludziach, którzy nim się zawodowo zajmują.

Monika i Tomek, adwokaci z zawodu i powołania – świat dla nich był zawsze niebieski (z tym wyjątkiem, że dla Tomka przyjmuje on zwykle szczególnie uroczy odcień – Grabciowy ;)).

Harmonia

Patrząc na nich przez dłuższy czas masz wrażenie, że wszystko u nich pasuje, wszystko się zgadza, wszystko jest na swoim miejscu – pasje, styl bycia, sposób wzajemnych odniesień, praca… nawet rysy twarzy. Analogia dwóch połówek tego samego owocu w ich przypadku zdaje się gubić swój jedynie analogiczny wydźwięk.

Drzewo

Odsłonięcie tajemnicy pozbawia ją jej uroku. Zewnętrzne znaki bez znajomości wewnętrznej treści znaczą nie wiele, lub rodzą skojarzenia błędne. Jakże więc opisać drzewo, tak ważne dla ich historii?

Początek, który odsłania swe znaczenie po latach, przypomina o sobie i o tamtej treści, będąc zarazem jakby potwierdzeniem słuszności tego, co się wówczas, 4 maja 2008 – w Jej imieniny – dokonało, wywracając ich życie w sposób zdumiewający i nieodwracalny!

Decyzja, która zapowiadała większe, mocniejsze, zdolne do owocowania nad wyraz hojnego.

Wcześniej jednak… była sala numer dwa, ale o tym nie pisnę ani słowa… 😉

Wesele

Po dokonaniu wyboru pewnych rozwiązań niemalże z automatu uzyskuje się określony poziom jakości. Jednym z takich rozwiązań bez wątpienia był wybór hotelu Windsor. To jedno z moich ulubionych miejsc (elegancka, przestronna sala, z dużym parkietem i wystarczająco dużą sceną na podwyższeniu dla zespołu muzycznego). Już na starcie więc Młodzi (i Wodzirej ;)) mieli ułatwione zadanie (choć bez wątpienia rozgrywany równolegle pojedynek Adamka był tu pewnym chwilowym utrudnieniem ;)).

Dwie rzeczy szczególnie z tego wesela utkwiły mi w pamięci: pierwszy taniec i prezentacja dla Rodziców.

Pierwszy taniec był swoistą opowieścią, niczym balet, gdzie ruch czemuś służy i wyraża coś więcej niż tylko wartości estetyczne. Prezentacja zaś była odsłonięciem ich historii i… ich serc. Połączony z nagraną ich wzajemnie przeplatającą się opowieścią pokaz przybliżał i odsłaniał ich – ich historię i ich tajemnice.

„Jakby wcześniej płynęła w pław przez ocean, samotna, na oślep, bez sił i nagle czuje, że jej stopy sięgają dna, a dłonie dotykają brzegu. Ktoś dał jej drugie życie.”

Szczęściarz

Gdy na koniec wesela dziękowaliśmy sobie, Monika powiedziała, coś w stylu, że „mam szczęście”. Mam szczęście, bo mogę co tydzień uczestniczyć w tak pięknych wydarzeniach. I przyznaję, już nie jako wodzirej, ale jako człowiek, mężczyzna, mąż i ojciec… „mam szczęście”.

Czasem czuję się jak chłoptaś, któremu ktoś palnie z tyłu w czachę, każe się zatrzymać i otworzyć oczy. W takich chwilach stawia się pytania najistotniejsze i przypomina się sobie, że odpowiedź zna się od dawna.

„Mijają barbakan i nagle spostrzegają drzewo – całe pokryte fioletowymi kwiatami. Zdumiała ich jego wielkość i kolor, które zupełnie nie pasowały do tego miejsca. Minęli je i kilka metrów dalej po raz pierwszy wziął ją za rękę (4 maja 2008 roku). Ich początek.”

Dzięki! Tak po prostu…

– Szczęściarz i jego Drużyna

PS.
Cytaty zaczerpnięto z Ich Księgi Życia… bez zgody Autora.
(Na moje szczęście znam bardzo dobrych Adwokatów ;))

PS. 2.
A dlaczego „C’est La Vie”?
O to zapytajcie już ich samych 😉

Sylwester Laskowski
Wodzirej Double Wings