Wesele Natalii i Bartka
radość, pasja i zaangażowanie!

Dobry początek nie jest gwarantem, że zakończenie będzie pomyślne, a sukces na starcie nie determinuje sukcesu na mecie. Nie mniej gdy wspomnę początek tego wesela trudno mi przed sobą samym obronić prawdziwość powyższego stwierdzenia.

Genialny początek!

Właściwie gdy tylko wysiedli z samochodu, gdy rozległ się gorący, serdeczny i żywiołowy aplauz zgromadzonych gości byłem niemalże pewny, że impreza będzie mocna. Nie przypuszczałem jednak, że tak szybko nabierze tak zawrotnego tempa i że utrzyma się ono przez tak długi czas.

Kończyliśmy oficjalnie punkt 6:00 – zgodnie z umową i zdrowym rozsądkiem, wszak już o 14tej zacząć się miały poprawiny. Nie wiem jednak, co by było, gdyby poprawin nie było w planach. Nie daliby nam pewnie zejść ze sceny do południa! 😉

Przyczyna sukcesu

Mając za sobą bardzo różnorodne doświadczenia, ciągle szukam niezawodnych sposobów, recepty, pewnej i zawsze możliwej do zastosowania metody na „sukces wesela”. I coraz bardziej jestem przekonany, że najbardziej istotnym elementem tego sukcesu są… zaproszeni na wesele goście.

Nie chcę w ten sposób w najmniejszym stopniu pomniejszać wagi innych czynników (w tym też tych, za które jako wodzirej czy muzyk jestem osobiście odpowiedzialny). Wiem jednak, że fajni, pogodni, otwarci, pełni pasji i zaangażowania goście na weselu to rzecz NIE DO PRZECENIENIA!

I naprawdę trudno przecenić wkład tych ludzi, których Natalia i Bartek na swoje wesele zaprosili, w ogólny – chyba dla nas wszystkich bardzo wyraziście wyczuwany – sukces tego wesela.

Parkiet praktycznie non stop był pełny. Na posiłki trzeba było gości wyganiać. Mnóstwo spontanicznych, oddolnych inicjatyw, niezwykle pozytywne odpowiedzi na nasze inicjatywy, dużo wspólnej zabawy, dużo wspólnego śpiewu, dużo radości i dużo dobrej, motywującej energii!

Czegóż więcej trzeba?

Wszystko inne to tylko forma, w które te treści się ubiera.

Z wdzięcznością…

Natalio, Bartku!

Fajnie było! 😉 Naprawdę fajnie było!

Radość to i Wasza i moja (i nasza). Nosi się takie chwile długo jeszcze potem w pamięci i powraca do nich chętnie i mile. I stają się nie tylko wspomnieniem, co jakąś nową motywacją, powodem nowego zapału, jakimś istotnym motywem dalszego rozwoju. Za to chcę Wam szczególnie podziękować.

Dziękuję Wam też za Waszą otwartość, serdeczność i zaangażowanie podczas wesela! To właśnie ten wiatr, któremu wystarczy użyczyć rozłożonych skrzydeł, by lot był długi, wysoki, daleki i bogaty w warte zapamiętania widoki.

Życzę Wam kolejnego pięknego początku i życia nie mniej barwnego niż Wasze wesele!

Wytrwajcie w radości, pasji i zaangażowaniu – do „szóstej nad ranem”!
A potem to już tylko „wieczne poprawiny”… 😉

Trzymajcie się!

– Sylwek, Wodzirej Double Wings

PS.

Ciii… Udało mi się znaleźć dziurkę od klucza, przez którą można podejrzeć odrobinę z tego, co w ów dzień (i noc ;)) się działo. Ale o tym sza!!! Nikomu ani słowa… 😉

Sylwester Laskowski
Wodzirej Double Wings