Bezalkoholowe wesele Oli i Adama
Fascination
Śpiewać u Dominikanów jednak nie miałem okazji (przez wiele lat Pallotyni byli mi w tym względzie bardziej po drodze). Śpiew zaś właśnie stoi u początków tej historii, której jeden z kulminacyjnych momentów mieliśmy okazję w ostatnią sobotę świętować.
Ola i Adam – sopran i bas – wyśpiewali u Dominikanów ostatnią nutę preludium do wspólnego życia.
Preludium skończone. Z niedzielnym porankiem (choć nie przypuszczam, by udało im się wstać o świcie) rozpoczęli nową część z tej muzyką okraszanej opowieści. Nam zaś udało się zatrzymać ich na moment, by nim rozpoczną nowe intymnym świętowaniem w Bieszczadach, poświętowali nieco z nami i z tymi, którzy ich historię życia znają i lubią od dawna, i którzy tak po prostu są im bliscy i ich wspólnemu życiu życzliwi.
Zamknęliśmy więc na noc jedną taniec, śpiew, żart i radość ze wspólnego bycia w progach i pod dachem warszawskiego „Oberka”, zadość tym samym stosowną czyniąc poślubnemu świętowaniu. I gdy piszę ostatnie słowa, w kościach ciągle jeszcze czując nocne wybryki niepohamowanej natury, Ci pewnie jak nic szykują się do szturmu na jaką Tarnicę. Kto wie, może nam kiedyś opowiedzą, co tam na górze razem wyśpiewali. 😉
Najlepsze dla Was!
– Sylwek
Wodzirej Double Wings