Wesele Oli i Maćka
ogień i mnóstwo niespodzianek

Pomiędzy stołami i chętnymi by z niego skorzystać dłoniami gości wędrował specjalnie przygotowany elegancki puchar, symbol (i nie tylko symbol) gotowości i chęci do wzniesienia toastu. Wznoszono go wielokrotnie i na różną cześć.
Publicznie dziękowali nie tylko Rodzicom. Prócz Dziadków, Chrzestnych i Świadków publiczne podziękowania usłyszała również… obsługa lokalu i my.
Dla Rodziców napisali i wykonali piosenkę. Była też prezentacja zdjęć.
I na tle tego wszystkiego, zupełnie spontanicznie i chciałoby się rzec bez przygotowania (bynajmniej nie było to w planach) trafiła nam się jeszcze i taka perełka.
Nie powinno być więc dla nikogo zaskoczeniem, że i Ola od Maćka usłyszy podziękowanie. A jednak! Na pewno się nie spodziewała. 😉
Niejako w tle tego wszystkiego, tych różnych drobnych i nie drobnych elementów snuła się w dobrym tempie i w dobrym stylu naprawdę fajna impreza. I aż grzechem było Karola z za konsolety DJ’skiej na parkiet nie wyciągnąć i pozwolić mu płomiennym „Tunakie” do ognia jeszcze parę drew dołożyć. A płonął nie tylko mocno, ale i w sposób dla styczniowych wesel wybornie miły.
Olu, Maćku! Dziękuję!
Dziękuję, żeście nas w gronie licznych wypatrzyli i obdarzywszy zaufaniem na swe świętowanie zaprosili. Jeśli się siostra z Szensztatu do tańca dała wciągnąć, to źle na pewno być nie mogło. 😉
Dzięki raz jeszcze serdeczne! Miejcie się dobrze, szczęśliwie i na długie lata razem! Co by i Wam dzieci i wnuki takiej frajdy za lat kilkadziesiąt przysporzyli! 🙂
Najlepsze dla Was!
– Sylwek
Wodzirej Double Wings