Wesele Oli i Maćka
piorunująca miłość
Radość pogody była tak entuzjastyczna że spowodowała awarię prądu w całej okolicy. Światło i muzyka zgasły tuż przed pojawieniem się Państwa Młodych na sali. Przy świetle świec i wśród niespotykanej na weselach ciszy jakże doniośle brzmiały wiwaty na powitanie Pary Młodej i gromkie „sto lat”. Opóźniający się moment rozpoczęcia zabawy tanecznej dał gościom możliwość zaczerpnięcia świeżego, poburzowego powietrza, cieszenia się rozmową i spokojnego spędzenia czasu ze sobą – o co często na weselach bywa trudno.
Choć w odwodzie mieliśmy już gitarę i byliśmy gotowi by prowadzić wesele w wersji unplugged, problem z prądem udało się wkrótce rozwiązać – świata rozbłysły na nowo, a upragniona muzyka znów popłynęła z głośników. Z tym większym entuzjazmem ruszyliśmy wszyscy na podbój parkietu – a wcześniej placu przed restauracją, gdzie na suchej już powierzchni odtańczyliśmy poloneza przy akompaniamencie pracującego agregatu. Mimo wciąż ciepłej atmosfery na sali Państwo Młodzi nie tracili fasonu (nawet wobec konieczności zatańczenia do pierwszego tańca nieco dłuższego układu niż mieli przygotowany). Goście dotrzymywali im kroku dzielnie i ochoczo uczestnicząc w tańcach, zabawach i konkursach. I tak – zgodnie z przysięgą złożoną na początku imprezy – do samego rana.
Olu, Maćku!
Dzięki za tę noc pełną przygód. Dzięki za świadectwo Waszej miłości. Życzymy Wam byście razem radośnie i jak najpełniej przeżywali każdą chwilę Waszego życia. Wszystkiego co dobre!
Maciek i Patrycja
Wodzirej Double Wings