Wesele Pauliny i Damiana
czyli o tym, jak nam deszcz dobrą robotę zrobił
Decyzja prosta – zmieniamy decyzję, przywitanie będzie na sali.
Sęk w tym, że mimo wszystko szkoda – i to z wielu powodów, a choćby i takiego, że ten kabriolet fajny, czerwony i w ogóle. Tośmy się z Rodzicami szybko naradzili i z tego dumania takie rozwiązanie się zrodziło.
Pospiesznym orszakiem, jak jeden mąż (lub kto woli „żona”) przemieściliśmy się razem z wszystkimi gośćmi na balkon, a potem na cały Chotomów, ile w piersiach tchu, podziwiając czerwone cudeńko rocznik 1913 odśpiewaliśmy niczym rycerze pod Grunwaldem (choć na nieco inną melodię i z lekko zmodyfikowanym tekstem) pieść zwycięstwa.
Po tym, jak jedna z Mam (z własnej inicjatywy) przybiła ze mną „piątkę” wiedziałem, że teraz to już będzie tylko… pod górę. 🙂
Bo wiecie, z górki, to tak naprawdę frajdy nie ma. Wszystko widać od samego początku, nic nie zdobywasz, wysiłek wkładasz by zwolnić, a to kierunek wysiłku raczej demotywujący. A my tymczasem pod górę! Ku niebu! Tam gdzie więcej widać, gdzie adrenalina z każdym krokiem rośnie, gdzie po prostu jest ciekawiej i gdzie wysiłek, którego nie może zabraknąć gdy wyprawa ma się zakończyć o świecie, ma szczególny smak i sens, bo służył wielkiej sprawie.
To było urocze wesele! Od pierwszych chwil, po ostatnie. Serdeczność jaka niesie i motywuje, zabawa, która zbliża i rodzi radość, prosty, a zarazem barwny i wdzięczny czas! Dream a little dream of me! 🙂
Paulina i Damian mieli w naszej historii bardzo Wdzięcznych Poprzedników. Serce się raduje, że historia w tak uroczy sposób się rozwinęła i że mogliśmy i z Nimi, i dla Nich…
Fajnie było! Naprawdę, fajnie było! 🙂
„Lubiła tańczyć, pełna radości tak…” – Niech to będzie hymnem Waszego miodowego! No i niech pada ile wlezie! Ale tuż potem nie przegapcie tęczy. 🙂
Dużo dobra dla Was! Syćka se Wom zycom to i owo! 🙂
Niech Wam Pan Bóg błogosławi!
– Sylwek
Wodzirej Double Wings