Wesele pod namiotem
Iga i Hubert

Gdzie może odbyć się wesele, jeżeli Panna Młoda jest urodzoną harcerką i zastępową? Czym mogą jechać do ślubu jeżeli oboje uwielbiają dwa kółka? Zapraszam do przeczytania historii pewnej niebanalnej pary. Historii, która zdarzyła się w ogrodzie pod Łodzią. O weselu pod namiotem na którym jeżdżono rowerem po świecę dla Młodej Pary.

Na nasze spotkanie na Warszawskim Mokotowie, na którym mieliśmy opracować scenariusz wesela, Iga i Hubert przyjechali rowerami. I od razu oznajmili: „Na ślub też przyjedziemy rowerem!”. Wieść głosi, że faktycznie przyjechali. Nie widzieliśmy tego, bo właśnie dopinaliśmy wszystko na ostatni guzik pod weselnymi namiotami. Nie mieliśmy też okazji by na spokojnie wysłuchać relacji przybywających gości, bo kiedy tylko zajechali do weselnego ogrodu, zaczęło już solidnie padać, więc namioty spełniały jedną ze swych podstawowych funkcji.

Pobiegłem szybko do domu dziadków w którym przed ulewą schroniła się Iga z Hubertem. Mieliśmy właśnie uruchomić plan „B”(przywitanie pod namiotem), kiedy zauważyłem, że kłębiaste chmury na chwilę ustępują promieniom słońca. To była chwila z gatunku „być albo nie być”. „Iga! Hubert! Jest słońce! Ruszajcie w stronę namiotu!”.

W tym czasie poleciałem do Gości i kazałem wszystkim szybko wyjść na powietrze. I tak oto na te kilka dosłownie minut wpasowaliśmy się w piękną aurę, a Państwo Młodzi radośnie spotkali się z gośćmi w blasku słońca (podobno gdy śpiewaliśmy „Sto Lat” gdzieś na niebie pojawiła się tęcza…).

Pamiętam, że Iga i Hubert w komentarzu pod jednym z moich tekstów na blogu zapowiedzieli, że ich wesele będzie „zdecydowanie ryzykowne”. Umierałem z niecierpliwości żeby dowiedzieć się o co im chodziło. No i doczekałem się 🙂 Słyszeliście kiedykolwiek, żeby oczepiny odbywały się przy ognisku? Ja nie tylko o tym usłyszałem, ale musiałem to jeszcze zorganizować 🙂

Miejsce oczepin widać było dokładnie, chociaż znajdowało się kilkadziesiąt metrów od weselnych namiotów. Przy ognisku na gromadzących się gości czekali już Państwo Młodzi. Zaczęli od niezwykłej opowieści. O historii miłości pewnej niebanalnej i szalonej pary. Napiszę tyle: było wzruszająco. Kto był ten wie. Kto nie był, musiałby być, żeby zrozumieć (albo poprosić Igę i Huberta by mu opowiedzieli 🙂 ).

Ognisko jednoczy, daje ciepło i blask. Dlatego rycerskie zaślubiny, które się przy nim odbyły, miały tak wyjątkowy przebieg. Goście ustawieni w szpalerze, melodia rozbrzmiewająca wśród owocowych drzew i dwoje zakochanych Małżonków spotykających się przy strzelającym iskrami ognisku.

Ognisko domowe wymaga zgodności i skutecznego dogadywania się. Na potrzeby oczepin Igi i Huberta opracowałem „Małżeńskie Tabu”, które pokazało wszystkim, że bez trudu, z poświęceniem dłuższej chwili, tych dwoje przekaże sobie każdą informację.

Wracając do roweru. Młoda Para do ślubu nie jechała rowerami, tylko rowerem właśnie. I to nie byle jakim. Prawdziwym niebieskim tandemen cruiserem , rodem z kaliformijskich przedmieść. Postanowiliśmy go wykorzystać na weselu. Tradycyjnym rzutem za siebie w celu pozbycia się welonu i krawata Państwo Młodzi wylosowali nową Parę Wieczoru, dla której dobrze jest znaleźć wówczas pierwsze wspólne zadanie. No to się znalazło! Mieli wskoczyć na wspomniany małżeński tandem i wspólnymi siłami, między ogrodowymi drzewami w tę sobotnią weselną noc dotrzeć do namiotu, odnaleźć ukrytą świecę i jak najszybciej wrócić z nią do nas.

A bez tej świecy nie mogliśmy ruszyć dalej. Kiedy zziajanym śmiałkom udało się wypełnić zadanie, bez uszczerbku na zdrowiu, Państwo Młodzi odpalili przywiezioną im świecę od oczepinowego ogniska, po czym każda para mogła od tej świecy odpalić swoją. Kiedy blask świec stawał się równy temu z ogniska, Iga i Hubert poprowadzili orszak pod namioty, gdzie wszyscy zatańczyli walc świetlisty.

I chociaż na dworze dogasało już ognisko, żar przenieśliśmy na parkiet. Było rockowo, rowerowo, był nawet kawałek o golfie, a raczej o spodniach Pana Młodego i tak graliśmy do białego rana. Pod bezchmurnym już niebem, pod namiotami, pod Łodzią 🙂

Igo i Hubercie! Zaryzykowaliście wiele, włożyliście ogrom pracy w przygotowanie tego wesela i dzięki temu wygraliście jeszcze więcej. Tandem to najlepsze rozwiązanie na wspólną podróż! Jedźcie razem, wspierajcie się, kiedy któreś z Was będzie akurat w słabszej kondycji i wspólnie docierajcie tam gdzie jedno nie dało by rady. Napędzajcie Wasz małżeński tandem siłą Miłości!

Karol Koprukowiak
Wodzirej Double Wings