To jedno z tych uroczych wesel, na którym od początku do końca gościom nie brakuje bystrości spojrzenia, jasności rozumowania i pewności kroków. Bez alkoholu. Choć ciągle dla wielu osób takie wesela kryją w sobie wyzwanie, a wielu nadal nie może się w nich dopatrzeć sensu i uroku – Ala i Jan zmierzyli się z tym wyzwaniem, określając jednoznaczny styl, poziom i klasę.

Temat wesel bezalkoholowych na nowo powrócił w obszar mojego szczególnego zainteresowania – jasna, silna przeciwwaga, dla nieposkromionych przysłowiowych wujków, którzy potrafią skutecznie zdominować przebieg poszczególnych elementów wesela, uroku bynajmniej im nie dodając.

Cel jest jasny: chcesz spotkać się z ludźmi takimi, jakimi są na co dzień – czyli prawdziwymi, przejrzystymi, normalnymi… trzeźwymi. Chcesz od takich ludzi słyszeć życzenia i – jeśli przyjdzie im chęć, by je złożyć – ewentualne obietnice. Chcesz móc w dowolnym momencie i o dowolnej porze móc zrobić wszystko, co wydaje Ci się sensowne i dobre, bez konieczności ograniczania się z racji na nadmierną miękkość i niekontaktowość wyżej wspomnianych wujków.

I choć brak alkoholu ostatecznie nie jest celem samym w sobie, to ciągle jeszcze okazuje się niezwykle skutecznym środkiem do osiągnięcia tych wcale nie takich wzniosłych (normalnych, rzec by się chciało), acz w zrozumiały sposób pożądanych celów.

Zwłaszcza w chwili, gdy świętujemy tak ważne decyzje, jak zawarcie ślubu.

I za to między innymi – dla Ali i Janka – solidne wyrazy uznania!

Dużo dobra dla Was!

– Sylwester Laskowski
Wodzirej Double Wings