Pozory mylą. Te dwa słowa cisną mi się na usta w pierwszym odruchu, gdy pomyślę o tym miejscu. W pierwszym odruchu bowiem chce się powiedzieć, że to „idealne miejsce na organizowanie imprez w stylu PRL”. A że nie wiele imprez, a już na pewno nie wesela utrzymuje się w tej konwencji, to też do ideału temu miejscu daleko.

A jednak – jakież miłe zaskoczenie! I to wcale nie ze względu na fakt, że takie przednie wesele miało tam miejsce (naprawdę – żal nie powtórzyć).

Jest jasne, że w naszych umysłach i sercach pamięć o miejscach ma ścisły związek z wydarzeniami, w jakich bierzemy udział i im bardziej są one pozytywne, tym lepsze światło pada na to też miejsce. I bez wątpienia nie jestem wolny od tego skojarzenia w kontekście bardzo fajnego wesela Julity i Waldka, które właśnie tam miało miejsce. Moje dobre wspomnienie i pozytywne światło jakie pada na siemiatyczański Hortex jest związane z tym, co fotografowie lubią najbardziej, czyli z dobrym światłem z jakim mamy do czynienia w tym miejscu. 🙂

Od czasu, jak na dobre zainteresowałem się fotografią zdążyłem zmienić zdanie o niejednym lokalu weselnym. Pozory naprawdę czasem mylą – i to zarówno w jedną, jak i w drugą stronę. Hortex był w tej konfrontacji bardzo, bardzo miłym zaskoczeniem. I za to to lubię! 😉

Najlepsze dla Was!

– Sylwester Laskowski
Wodzirej Double Wings