Wodzirej liczy się na weselu
Dorotka i Maciej

Ta impreza rozkręcała się w swoim tempie. Pomimo korków, chwilowej ulewy a także komarów i muszek Dorotka i Maciej dotrwali do końca swojego wesela, co godzinę prowadząc nas wszystkich na kolejny level swojej Miłości 🙂 Dwuosobowa Młoda Para, czworo Rodziców, dwoje świadków, utwór na pierwszy taniec trwający dokładnie 2 minuty i 10 sekund, 160m kwadratowych tanecznego parkietu, dwóch fotografów, jeden DJ i jeden wodzirej.

Wszystko było dokładnie obliczone – ilość wspólnych dni, miesięcy i lat. Konkretne daty, liczby pierwsze, etapy, godziny, punkty programu – jednym słowem weselna czysta matematyka i miłosna logistyka. A na ile udało mi się poznać ich podróżnicze pasje to pewnie i szerokość geograficzna Hotelu Boss w podwarszawskim Miedzeszynie nie była tego dnia przypadkowa. Tam właśnie Dorotka i Maciej zaprosili ze swymi Rodzicami najbliższych, przyjaciół i znajomych, a także mnie!

Nie przewidzieli jednego… Chwilę po Polonezie tanecznie wypełniającym cały parkiet i bardzo fajnie zatańczonym jako pierwszy taniec „Wonderful World” Elvisa Presleya na parkiecie pojawili się świadkowie. Kiedy zabrzmiały pierwsze dźwięki i rozpoczął się weselny flash mob, miałem przeczucie, że ta noc będzie naprawdę dobra i nie tylko dlatego, że ta niespodzianka zatańczona była do „I Gotta Feeling” Black Eyed Peas.

Po prostu widziałem uśmiechniętą Młodą Parę i rozbawionych gości, którzy gdy już zagraliśmy „Shoop Shoop Song” ruszyli do wspólnej zabawy!Takich wspólnych tanecznych chwil było jeszcze na tym weselu kilka.

Raz miało być pustynnie było wręcz przeciwnie, gdy chciałem ruszyć karawanowym korowodem z Alibabą na czele. Już miałem na głowie egipską czapę, gdy na parkiecie właśnie zabrzmiał „Parostatek”, więc nie czekając wręczyłem kilku gościom czapki marynarzy a bosmanem został oczywiście Pan Młody, który razem z Dorotką zebrał na taneczny pokład niemal wszystkich gości.

Kiedy dopłynęliśmy do oczepiny, pozwoliliśmy sobie na chwilę bliskości i wzruszenia, zasłuchani w „Wonderful World” tym razem w wykonaniu Armstronga i zapatrzeni w podziękowanie Rodzicom w wykonaniu Młodej Pary.

Kiedy po serii kilkunastu pytań sugeruję by w trakcie testu poznania także ktoś z gości sprawdził zgodność Młodej Pary, bardzo często pada pytanie „kiedy będą wnuki?!” i „ile będzie wnuków”. Podobnie było i tym razem.

Tylko, że nawet tak dobrze zorganizowanemu i liczącemu małżeństwu jak Dorotka i Maciej ciężko było na nie odpowiedzieć, skoro do odpowiedzi używali trzymanych w rękach butów. Odpowiedź na to pytanie przełożyliśmy więc na inny niż oczepinowy i weselny czas.

Kiedy na koniec oczepin po wybrzmieniu ostatnich dobrych rad, pogoni Macieja za uciekającą Panną Młodą, a także zaciętej walce panien i kawalerów dogasły zimne ognie na weselnym torcie, a pierwsi goście zaczęli kosztować jego słodkości, wszyscy mogliśmy poznać pasję Państwa Młodych, którą bynajmniej nie było krojenie tortu, choć ciachnęli go całkiem sprawnie. Nasi bohaterowie przygotowali kilkanaście zdjęć ze swoich wspólnych dotychczasowych wojaży, sugerując, że nie zamierzają wskakiwać w kapcie i odpoczywać po weselu, na którym szaleli do ostatnich porannych minut jakie dawało im wynajęcie sali.

Dorotko i Macieju! Ruszajcie w świat korzystając z opcji „Just Married” nie tylko w hotelach i liniach lotniczych. Niech Wasza Miłość będzie zawsze świeża i młoda, choćbyście przekręcali licznik po stokroć!

Karol Koprukowiak
Wodzirej Double Wings