Wodzirej na lordowskie wesele
Kasia i Tomek

Zanim Kasia i Tomek wylecieli na Wyspy Kanaryjskie, zwane Kanarami, zaprosili sporą gromadę ludzi na wesele do hotelu Lord w Warszawie. Byłem tam zaproszony i ja.

No dobrze, byłem zatrudniony, chociaż czułem się jak jeden z gości, bardziej starając się obserwować przebieg wydarzeń, niż na niego znacząco wpływać. Realizowanie scenariusza w takich warunkach to czysta przyjemność. W zasadzie gości nie trzeba było szczególnie animować, starali się był tam gdzie Kasia I Tomek, stąd też Państwo Młodzi nie mieli łatwego zadania, przez całą noc starając się nie zaniedbywać ani stołów ani parkietu, na którym to właśnie zaczęliśmy całe wydarzenie 🙂

Zanim do nas przyjechali pod salę zajechały jeszcze dwa, albo trzy eleganckie samochody z Młodymi Parami, które tego samego dnia, w tym samym hotelu wyprawiały swoje weselne przyjęcia. Taka ilość weselnych tematów mogła przyprawić obsługę o niemały zawrót głowy. Ale nie tylko obsługę. Zespół, który miał grać na jednym z organizowanych w hotelu wesel, przez pomyłkę rozstawił się na naszym parkiecie. Jakie było moje zdziwienie, kiedy wkroczyłem na parkiet z zamiarem rozstawienia nagłośnienia i oświetlenia, a zastałem tam rozłożony już pięcioosobowy zespół, możecie się tylko domyślać. Chłopaki w mgnieniu oka przenieśli się na właściwy parkiet i mam nadzieję, że zdążyli zagrać „Sto Lat” na wejście Młodej Pary.

Wkroczyli na salę, zwaną kolumnową, głównym wejściem przy aplauzie zgromadzonych gości. Było naprawę gorąco, bardziej jeśli chodzi o atmosferę niż temperaturę, ale i jedno i drugie sprawiło, że Kasia i Tomek o parkiet rozbili opróżnione do dna kieliszki. Po chwili obsługa zabrała sie za czyszczenie podłogi szykując parkiet na pierwszy taniec. Nawet gdyby nie udało im się do końca parkietu doczyścić, nikt by tego nie zauważył, gdyż w trakcie bardzo zmysłowo przez Kasię i Tomka zatańczonego „Hallelujah” parkiet spowity był ciężkim dymem, snującym się pod nogami tancerzy.

Gotowości Młodej Pary do wyciągania ze mną gości zza stołów była wręcz wzorowa. W końcu zależało im na wspólnej zabawie wszystkich zaproszonych na wesele. Tak więc w rytmach od Afryki do Californii przemierzaliśmy parkiet skacząc, tańcząc, jednym słowem bawiąc się jak kto chciał i umiał najlepiej.

Quiz o Młodej Parze to bardzo emocjonujący element wesela. Taka wrzawa, piski, sygnały, okrzyki, podskoki jaka mu towarzyszy, a na weselu Kasi i Tomka to już w ogóle przerosło moje oczekiwania, czyni z niego chyba najgłośniejszy turniej w historii.

Dobrą decyzją jest rozgrywanie finałowego konkursu oczepinowego hokeja do trzech punktów. Ileż to razy, widziałem przy stanie 2:0 nagłą zmianę akcji i ostateczny triumf początkowych przegrywających. Tak było i tym razem. A rywalizacja nie była łatwa zważywszy na półfinałowy kowbojski taniec na śmierć i życie… balonów.

Kasiu i Tomku, fajnie było być zaproszonym i zatrudnionym na Wasze wesele. Życzę Wam pełnego radości i miłości życia. Życia, w którym czy będzie willa z basenem czy nie, za każdym razem kiedy spojrzycie na siebie z taką radością i spokojem jak wówczas kiedy żegnaliśmy się na koniec Waszego wesela, będziecie mogli sobie powiedzieć „warto było!”.

Karol Koprukowiak
Wodzirej Double Wings