Wodzirej na wesele się wspina
Monika i Patryk

Orzeł musi wzbijać się wysoko. Tak już ma. Coś ciągle ciągnie go wyżej i wyżej. Z góry lepiej wszystko widać, wieją silniejsze wiatry, prądy niosące coraz to wyżej. A kto chce zobaczyć orła musi wytężyć wzrok. A kto chce się do niego zbliżyć, musi wspinać się wysoko. Spotkałem jednej soboty parę takich orłów w Białej Orchidei. Zaczęli wić swoje wspólne gniazdo. Zaszli wysoko. I skoczyli w nieznane. Monika i Patryk.

Lubię wyzwania. Przełamanie standardów. Jak już kiedyś pisałem, dobrze jest czasem coś zmienić, nawet jeżeli działa i się sprawdza. Tak żeby podkręcić adrenalinę, wysilić się, nie popaść w rutynę. I tak zrodził się pomysł wyścigu oczepinowego. Dwie dzielne drużyny w skład których wchodził cały przekrój gości, wspinały się po zwycięstwo na ściance tanecznego parkietu. Odziani w uprzęże układali puzzle, biegali, zmieniali się, kradli krawaty i całusy, a to wszystko dla bezpieczeństwa swojego, Młodej Pary i gości robili w kaskach.

Takie historie tylko na weselu wspinaczkowym.

Kiedy zazwyczaj na weselu podchodzi do mnie świadkowa i mówi, że przygotowała taką „małą niespodziankę” to wiem, że trzeba znaleźć na nią odpowiedni czas, bo zapowiada się coś naprawdę fajnego. Miała być to lekcja historii. Którą w bardzo fajny sposób przedstawili przyjaciele Moniki i Patryka. Historii o szkole, przyjaźni, miłości, przypadku i nie tylko.

Było wysoko, ambitnie, radośnie, głośno i choć czasem trochę mocniej wiało udało nam się wylądować bezpiecznie o świcie. A Oni? Odlecieli dalej, w swoją stronę, coraz wyżej i wyżej.

Moniko i Patryku! Szukajcie coraz wyższych szczytów!

Karol Koprukowiak
Wodzirej Double Wings