Wodzirej na wesele w euforii
Justyna i Łukasz

Prowadzę wesela w różnych nastrojach. Czasem prowadzę wesele w świetnym humorze. Było wesele, które prowadziłem w bólu, z bolącym zębem na proszkach przeciwbólowych. Pamiętam wesele, które prowadziłem w wielkiej radości, po wygranym przez reprezentację Polski ćwierćfinałowym meczu na Euro2016.

Wesele Justyny i Łukasza natomiast prowadziłem w Euforii. Tej pod Ostrołęką.

Mój kolega z licealnej klasy zwykł mawiać: „w kościele, w klasie i w autokarze zawsze siadam na końcu”. Justyna i Łukasz w kościele siedzieli w pierwszym rzędzie, ale już w autokarze jakby posłuchali rad mojego kolegi. Na sali ich stół też stał na jej końcu, niemal na wprost naszego.

„Miłość krąży wokół nas…”, a gdyby to nie miłość krążyła wokół nas, ale to my kroczyli wokół miłości? Do tego jeszcze wielkiej, świecącej i na trawie? W zasadzie tak zaczęliśmy część taneczną. Ustawieni wokół ogromnego, świecącego napisu LOVE złożyliśmy weselną przysięgę Młodej Parze, więc mogliśmy śmiało ruszać na parkiet. Goście rozświetlili Młodym drogę i chwilę po wspólnym zdjęciu, ruszyliśmy szpalerem na salę, prowadzeni na ich pierwszy taniec.

A potem się już zaczęło na całego. Głośno i kolorowo.
E to, to pamiętam jak przez mgłę

Justyno i Lukaszu! Co złego to nie my.

Karol Koprukowiak
Wodzirej Double Wings