Wodzirej na polsko-hiszpańskie wesele
z gromkim olé! Sylwia i Rodrigo.

W ostatni weekend sierpnia miałem szansę poprowadzenia Tradycyjnego, polskiego wesela z Tequilą, chrupiącym chlebem, w sombrero i z Polonezem. Rzecz miała miejsce w centrum Warszawy, a mieszanka języków, muzyki i klimatów sprawiała, że granic nie było.

Kiedy mieli podjechać pod Pałac Prymasowski czekało na nich konfetti z płatków róż. Płatki musiały jednak zaczekać, aż odjedzie bryczka zaprzężona w konie, by koni hukiem wystrzału nie wystraszyć. Kiedy już Państwo Młodzi pożegnali zaprzęg wszystko wystrzeliło począwszy od wspomnianych armat kwiatowych, przez flesze aparatów fotograficznych, w które wyposażona była większość gości, po bomby radości, salwy braw na petardach wiwatów skończywszy.
Wypalił też pomysł z dzieleniem chlebem, dzięki któremu Sylwia i Rodrigo już na starcie swojego wesela mieli okazję z każdym z gości na chwile zamienić choć kilka słów i uśmiechów.Na weselach, na których bawią się ludzie z całego świata, przywitanie przez Parę Młodą w kilku językach sprawia, że każdy z gości, bez względu na narodowość może poczuć się zaproszony przez gospodarzy do wspólnego świętowania. Tak też uczynili Sylwia i jej Mąż.

Było serdecznie po polsku, entuzjastycznie po angielsku i radośnie po hiszpańsku. A potem jeszcze kilka razy postolatowaliśmy, poklaskaliśmy, potupaliśmy i wznosiliśmy okrzyki na cześć Młodej Pary, miłości i życia!

Oczepiny były iście tradycyjne, w najlepszym, wodzirejskim tego słowa znaczeniu. Nie przeszkadzało to brać w nich udziału tym, którzy nawet nie rozumieli słowa „oczepiny” i po raz pierwszy w życiu budowali pomnik miłości! Takie przeszkody to nie przeszkody. Nawet taneczny, wieloetapowy konkurs, o nagrody przewrotnie, zabawnie i pomysłowo przygotowane przez Młodą Parę znalazł swoich amatorów.

Szczególnym zainteresowaniem cieszył się teatralny taniec ćwierćfinałowy czyli gołębie, koty, corrida, kwiaty a nawet węże dla szalonych par nagradzanych owacjami przez dopingujących gości.

Przełamaniem tradycji był czas podziękowania najbliższym, bo zostawiliśmy go na koniec oczepin. No prawie na koniec, bo końcem końców był świetlisty walc a po nim słodka kropka nad i!

Sylwio i Rodrigo! Niech Wasza małżeńska salsa trwa! Gorąca, radosna, przyjacielska i niepowstrzymana! Olé!

Karol Koprukowiak
Wodzirej Double Wings