Polsko-ekwadorskie wesele Kasi i Galo
od Poloneza po Salsę

Z Kasią i Galo nie mieliśmy okazji poznać się wcześniej. Wszelkie ustalenia czyniliśmy zdalnie za pośrednictwem maila i telefonów, przekraczając kilka granic z Kanałem La Manche włącznie.

Oboje od dłuższego czasu mieszkają w Anglii, tam też się poznali, choć korzenie mają inne – polskie i ekwadorskie.

Poza granicami kultur

Wielojęzyczność towarzyszyła nam od samego ślubu. Msza św. w znaczącej mierze odprawiana była w języku angielskim. Na weselu (prócz polskiego) pojawiał się też język hiszpański.

Konie – wdzięk i dynamizm

Klubu Jeździeckiego Huzar, w którym odbywało się wesele odcisnął wyraźny ślad na klimacie tego wieczoru. Najpierw Państwo Młodzi przyjechali elegancką dorożką z dwoma białymi końmi w zaprzęgu i dwójką stylowo ubranych woźniców. Sam wystrój sali w niektórych miejscach przypominał o tym, co spotkać i czego doświadczyć można było na zewnątrz. A i – za sprawą Mamy Kasi oraz właścicieli sali – mieliśmy okazję obejrzeć pokaz jazdy w wykonaniu dwóch wdzięcznych amazonek.

Lampiony

To już powoli staje się zwyczajem, niemal tradycją, że Młodzi puszczają wysoko w górę, pod niebo – lampiony. Myślę, że ten element podobnie jak taniec przy świecach nie znudzi się, nie przeminie, nie straci swego uroku i blasku. Wszak ogień to życie i wszyscy gdzieś ostatecznie z nadzieją nieśmiertelności wpatrujemy się w niebo. Tym razem gwiazdy są ruchome, lecą, oddalają się, a my jesteśmy ich twórcami.

Piękne!

Najstarsi uczestnicy tańca teatralnego

To jak sądzę dotychczasowy rekord – w jednej z zabaw oczepinowych (taniec teatralny) wzięła udział para z pokolenia dziadków Państwa Młodych (spokojnie po siedemdziesiątce). I co najciekawsze – zgłosili się sami, dobrowolnie. I walczyli dzielnie tańcząc zaloty gołębi i jazdę figurową na lodzie.

Decyzją Jury uplasowali się na 4 pozycji. Brawo! 🙂

W różnorakich stylach

Zdaje się, że weselu nie trzeba było dużo, by wiodło się dobrze. Kilka skromnych inicjatyw wodzirejskich było raczej lekkim dodatkiem niż jakiś istotnym filarem całości, czy czymś na kształt koła rozruchowego. W duże mierze po prostu graliśmy zerkając ze sceny na rozwój spraw na parkiecie. A zgodnie z tytułem tego wpisu zaczęło się faktycznie od „Alla Polacca”. Ostatnie zaś dźwięki zabawy wybrzmiały w rytmie Salsy.

Z życzeniami pięknego życia

Kasiu, Galo!

Anglia jest pewnie dla Was niczym druga (trzecia) ojczyzna. Wyspa połączyła dwa kontynenty i stała się wspólnym domem. Na jak długo? Gdzie Was jeszcze życie zaniesie? Gdzie ostatecznie zapuścicie korzenie i gdzie dorosną Wasze dzieci?

Życzę Wam, aby Wasze wspólne życie małżeńskie dawało piękne odpowiedzi na te pytania.

Pozdrawiam Was i dziękuję za to krótkie, a jakże ważne i wdzięczne spotkanie.

Sylwester Laskowski
Wodzirej Double Wings