Jan i Agnieszka – w toskańskim stylu
Janek i Agnieszka od początku naszego pierwszego spotkania w jednej z wolskich kawiarni wywarli na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Ich sposób bycia, sposób w jaki się do siebie zwracali, w jaki rozmawiali, radosny, pełen prostoty, emanujący życzliwością, sprawiał że po prostu dobrze było przebywać w ich towarzystwie.
Gdy zaczęliśmy ustalać szczegóły imprezy nabrałem przekonania że to wesele z pewnością nie będzie należało do banalnych 🙂
Miejsce
Miejscem akcji była utrzymana w śródziemnomorskim stylu restauracja Villa Czersk. Widok rozciągający się z jej tarasów przywołuje na myśl krajobraz Toskanii. Układ sal stanowił niemałe wyzwanie dla nagłośnienia – parkiet usytuowany na drewnianym tarasie, nad nim część sali jadalnej, druga część wewnątrz budynku, a do tego dziedziniec, na którym odbyło się kilka punktów programu.
Początek
Zaczęliśmy uroczystym Polonezem na dziedzińcu, następnie korowód krokiem na trzy udał się na salę taneczną. A tam Agnieszka i Janek, szczelnie otoczeni przez wszystkich gości wykonali pierwszy taniec.
Melodia jakby smutna, ale tylko z pozoru. To raczej refleksyjny wyraz zdumienia nad przemijającym czasem, który zmienia małe dzieci w dojrzałe, odpowiedzialne, dorosłe osoby. Było wzruszająco…
Zabawa
Państwo Młodzi włożyli w przygotowania do swojego wesela dużo pracy i inwencji. Chcieli by ta noc była dla ich gości niezapomniana i moim zdaniem to się udało. Świetnym pomysłem było przygotowanie konkursu wiedzy o nowożeńcach – goście, podzieleni przez Młodych na 7 grup, odpowiadali kolejno na pytania, przygotowane także przez nich. Choć pytania nie były łatwe, to okazło się że goście znają Młodych całkiem nieźle 🙂 A Oni odwdzięczyli się niebanalnymi nagrodami – wszyscy uczestnicy konkursów oczepinowych dostali kubki i inne gadżety specjalnie na tę okazję przygotowane.
Nie sposób nie wspomnieć też o płycie z dedykacjami, jaką dostaliśmy od Janka jeszcze przed weselem – z samych tych piosenek można by zagrać niezłe 2 sety! A więc dedykacji nie brakowało, co wywoływało oczywiście pozytywne reakcje ze strony obdarowanych.
Wzajemne inspiracje
Ta twórcza atmosfera udzieliła się również gościom. Oprócz planowanej prezentacji przygotowanej przez siostrę Janka, zrodziło się w trakcie zabawy kilka spontanicznych inicjatyw. Obecni na sali Panowie postanowili przestrzec – chyba trochę za późno 😉 – Pana Młodego przed „urokami” małżeńskiego życia wykonując, ku rozbawieniu wszystkich, taką oto pieśń:
Nieco później znajomi z liceum Janka i Agnieszki postanowili podzielić się garścią wspomnień z czasów młodości. Co i rusz do Andrzeja serwującego muzykę podchodził ktoś z gości prosząc o konkretny utwór lub dedykację. Aż żal było kończyć taką zabawę.
Poranek
Ale skończyć musieliśmy o 4:00. Niestety. Niestety, bo widać było że wszyscy bawią się naprawdę dobrze. I to pomimo tego (a może właśnie dlatego) że niewiele rzeczy na tym weselu potoczyło się zgodnie z ustalonym wcześniej harmonogramem. Rozwój wydarzeń co chwilę wymagał modyfikacji planów i dostosowania się do aktualnych oczekiwań uczestników. Na szczęście twórcza atmosfera udzieliła się także i nam, więc chyba daliśmy radę 😉
Na osłodę przerwanej zabawy mieliśmy okazję podziwiać piękny wschód słońca nad doliną Wisły. Myślę że Janek i Agnieszka patrząc na ten krajobraz myślami byli już we Włoszech, gdzie teraz, z tego co wiem, spędzają swój miodowy miesiąc.
No cóż, z nutką zazdrości 😉 ale też z wdzięcznością za to że mogliśmy uczestniczyć w tym niezwykłym wydarzeniu, życzymy Wam jak najwięcej śródziemnomorskiego słońca w Waszym nowym, wspólnym życiu!