My baby just cares for me
Kamila i Czarek

Czerwony dywan, białe krzesła, płatki róż, zapach kwiatów, płonące świece, mydlane bańki, uśmiechnięci ludzie i… Beastie Boys. Czyli o tym jak to wodzirej na wesele pojechał do Konstancina.

Droga z ceremonii ślubnej do sali weselnej zawsze zajmuje trochę czasu Młodej Parze. Historie, które jako wodzirej miałem okazję zobaczyć są różne, o czym możecie przeczytać w moich wpisach. Jedni jadą limuzyną, drudzy swoim ukochanym samochodem, inni eleganckim krążownikiem szos, niektórzy podejmują wyzwanie wsiadają na rower, są też tacy, którzy z wszystkimi weselnikami maszerują ulicami miasta. Mają wówczas czas na ochłonięcie, krótką rozmowę, poprawienie sukni czy makijażu, lub szybką sesję fotograficzną. Ale znam również takich, którzy mieli do pokonania tylko kawałek soczyście zielonego trawnika rodem z Wembley ;). Nazywają się Kamila i Czarek.

Gdyby Państwo młodzi byli DJ’ami, byli by w swoim fachu naprawdę dobrzy. Kamila z Czarkiem na swoim weselu potrafili połączyć nowoczesność z tradycją, a podniosłe chwile ze swobodnym byciem z najbliższymi. Na każdym kroku widziałem jak dużo pracy i serca włożyli w ten czas. Od ceremonii w ogrodzie, przez tradycyjne spotkanie z Mamami, witanie chlebem i solą, kolorowe i słodkie babeczki przygotowane dla każdego z gości, eleganckiego poloneza na trawie, wciągający pierwszy taniec Niny Simone, Alibabę i szalone tańce na parkiecie, oczepiny z trudnymi figurami, tort w ogrodzie i wzruszającą prezentację wspólnych zdjęć.

Goście na weselu lubią spędzać czas z Młodą Parą. Na parkiecie, przy stole, w kuluarach czy ogrodzie. Kamila z Czarkiem byli tam. Z jednej strony dając wolność swoim Gościom, przyjmując życzenia, przysiadając się do stolików by z każdym zamienić kilka słów, z drugiej nie odpuszczając okazji by wyciągnąć ich na parkiet i wspólnie poszaleć. Po prostu dbali o nich nie zważając na swoje zmęczenie, do ostatnich dźwięków i kroków na parkiecie.

Kamilo i Czarku. Dzięki za tę niezwykłą noc. Dzięki, że pozwoliliście nam grać fajna muzę w dobrym klimacie i bawić weselników. Wiem, że Was wymęczyliśmy. Za co jest nam bardzo przyjemnie! Zamieniliście ten konstanciński dworek w weselną twierdzę i tchnęliście w nią swoją miłość. Niech doświadczenie tego ślubno-weselnego czasu będzie dla Was dowodem na to, że to co zrobicie razem i z powodu swojej miłości może nieść dużo radości tym, których zaprosicie do tej przygody.

Karol Koprukowiak
Wodzirej Double Wings