Ślub i bezalkoholowe wesele
Iwony i Michała

jedność sacrum i profanum

Zacznę od końca. Gdy już ostania nuta na weselu wybrzmiała, pogratulowałem Iwonie i Michałowi wszystkiego… co im wcześniej przed weselem odradzałem.

Nowość, z jaką miałem możliwość się zetknąć była w kontekście wesel jakie dotychczas prowadziłem tak nieprawdopodobna, a zarazem charakter mojego doświadczenia i refleksje zrodzone z obserwacji tak przeczące możliwości osiągnięcia sukcesu przy takiej konstrukcji wesela, że nie sposób było pomyśleć, że to się może udać.

Szczegóły dla postronnego czytelnika – choć z pewnością ciekawe, nie są moim zdaniem ważne. Mniejsze znaczenie ma to, co się konkretnie działo od tego, jaki był klucz do sukcesu. Ten zaś był bezdyskusyjny.

To było bardzo wspólnotowe wesele. Najbardziej wspólnotowe jakie dotychczas prowadziłem. A zarazem była to niezwykle zżyta i tanecznie osadzona wspólnota (wystarczy dodać, że prowadzą regularne warsztaty z tańca). Sprzymierzeńców nie tylko nie brakowało, co nie sposób było się o nich nie ocierać. Miałem wrażenie, że to wesele tworzą wyłącznie sprzymierzeńcy.

Świeccy powołani są do tego, by żyć w świecie. To ich misja, ich uprawna rola. Niektórym z nas jednak świat nie wystarcza, czy może raczej – niektórzy z nas owej niewystarczalności są bardzo świadomi. Z tej świadomości rodzi się pragnienie, a w ślad za nim podejmowane są działania, by niejako wyrwać świat światu, czy z innej perspektywy patrząc – wprowadzić w ów świat pierwiastek, który choć u źródeł dla niego naturalny, dziś jawi się jakby wbrew naturze, jakby „nie z tego świata”.

To Ci właśnie idą przez życie „okrakiem”, ciągle jedną nogą będąc za granicą, którą wyznacza horyzont naszej doczesności.

I zadziwiam się nie pierwszy już raz, że mając tak szeroko „rozstawione nogi” można tak znakomicie tańczyć, tak prosto, pogodnie, lekko i głęboko zarazem – świętować. I być może właśnie to raz kolejny wzbudzone zadziwienie jest wyjaśnieniem mojego zdumienia nad sukcesem tak, a nie inaczej skonstruowanego wesela.

Gdy narodzisz się na nowo – nic już nie jest takie same…

Niech Wam Pan Bóg błogosławi!

– Sylwek

Sylwester Laskowski
Wodzirej Double Wings