Wesele Kingi i Jacka
„The Artists”

Za każdym razem gdy oglądam tego typu obrazy coś istotnego się we mnie porusza. Jakaś bardzo osobista nuta wybrzmiewa we mnie zarówno inspirując jak również czyniąc swoiste wyrzuty sumienia.

Świeżość miłości zawsze ujmuje. Widok oddanych sobie ludzi, wręcz chciałoby się rzec „głupio” w sobie zakochanych, niepoprawnie i wbrew konwencjonalnym szablonom przeżywających swoje wspólne bycie razem i to na dodatek przez osiem lat (od gimnazjum po czasy studenckie) nie pozostawia obojętnym nikogo, komu choć trochę wrażliwości pozostało i kto nosi w sobie tęsknotę za czymś większym i bardziej nieprzemijającym niż to, o czym słuchamy w popularnych piosenkach.

Niewiele brakowało, a przez kłopoty techniczne nie dane by mi było oglądać tych obrazów, które tak mocno poruszyć i wzruszyć miały nie tylko moje wnikliwe i uważne oczy.

Prezentacje z przedślubnych lat Głównych Aktorów wesel z pozoru wyglądają podobnie. Motyw zwykle jest ten sam – „byli najpierw osobno, a potem razem”. Niezmiennie jednak zaskakuje mnie i ujmuje widok różnorakich wersji tej samej opowieści o Miłości.

Na ileż sposobów i w iluż miejscach można być razem! Widok prostych scen, z których odczytujesz niezmiennie jedną, jakże oczywistą i zaskakującą zarazem treść – kurcze, oni naprawdę bardzo lubią być razem! I bardzo lubią siebie…

Jest pewien rodzaj gestów miłości, które wystawione na widok publiczny nie tracą swego wdzięku. Wręcz przeciwnie – dają Ci poczucie współuczestniczenia w czymś, w czym masz prawo współuczestniczyć, a co za razem nie budzi w Tobie niepokoju, skrępowania czy zazdrości. Po prostu czujesz, że mimo solidnie zaawansowanego grudnia nagle w progach zagościła wiosna!

I zaczynasz mieć poważne wątpliwości, czy to topnienie śniegu za oknem jest naprawdę chwilowe. 😉

The Artists

Na ostatnim naszym przed weselnym spotkaniu Kinga i Jacek wspomnieli o muzyce z filmu „Artysta”. Potem Kinga przesłała mi mailem kilka linków do nagrań z tego fimu, które im się szczególnie podobały. Uwielbiam takie zamówienia! Chwilę potem, korzystając z dobrodziejstw Internetu zakupiłem 7 utworów z muzyką z tego filmu.

Te utwory to nie tylko rys szczególny klimatu muzycznego ich wesela, ale również preludium, do ich własnego, osobistego wkładu w przesłanie tej grudniowej nocy.

Oboje przygotowali dla siebie niespodziankę. W ustach Jacka wybrzmiał wiersz Juliana Tuwima o Żonie. Kinga zagrała na saksofonie dla Jacka ulubiony ich motyw z fimu Cinema Paradiso.

Jestem przekonany, że ten moment swojego wesela zapamiętają najmocniej. Że nie przebiją go różnorodne i liczne dziarskie, głośne, radosne i huczne hasania gości tej nocy na parkiecie.

Nic nie daje tyle radości jak własna inwencja, jak nuta osobiście zagrana, jak słowo, które sam wypowiedziałeś i gest, który wyraża treść, której jesteś autorem. Życie to sztuka i prawdziwie smakują jego rozkoszy Ci, którzy nie zadowalają się przytulnym i ukrytym w półmroku miejscem w siódmym rzędzie po stronie publiczności.

Prawdziwa akcja zaczyna się wtedy, gdy osobiście wkraczasz na scenę…

Podziękowania i życzenia

Kingo, Jacku!

To takie zarówno zawodowe (od wodzireja) jak i osobiste (od Sylwka) podziękowania dla Was. I za czas przed Waszym weselem (w szczególności za „akcję na UW” i różnorakie rozmowy bardziej osobiste), za całą życzliwość podczas Waszego wesela oraz za pachnące i smaczne echa już po. 😉

Myślę, że powinniście solidnie podziękować Mamie Kingi, że jej osiem lat temu zbyt mocno nie „nawkładała”, za ów późny powrót do domu, wybijając jednocześnie z głowy tę niepoprawną miłość do o rok starszego gimnazjalisty.

I aż się boję, co się stanie, jak za kilka lat tę krótką opowieść przeczytają moje Córki… 😉

Dużo dobra dla Was!

W swoim i Huberta imieniu – dziękuję raz jeszcze! 🙂

– Sylwek, Wodzirej Double Wings

PS.
Piątek wieczór. Od tygodnia wyganiam „pogrypowe powikłania”, jak to określił pan doktor w przychodni w Stąporkowie. Jutro jedziemy z Hubertem do Łodzi. Zerkam na jedną ze skrzynek mailowych (tę, na którą nie zwykłem zerkać gdy zdrowie opuszcza). Wśród bezmała 40 nowych maili jest jeden szczególny: od Kingi i Jacka. Przesyłają zdjęcie.

YMCA. Pamiętamy, pamiętamy… 😉

Sylwester Laskowski
Wodzirej Double Wings