Wesele Oli i Maćka

Zasada nieoznaczoności Heisenberga

Mój najlepszy kumpel z czasów studiów doktoranckich (Paweł – pozdrawiam! :)) jest fizykiem. W owym czasie zajmował się… sercem. Wspierał kardiologów modelując różnorodne procesy elektryczne, jakie w tymże zachodzą. Jednym słowem – iskrzyło.

Za sprawą Oli i Maćka w fizyczne zawiłości sercowe wplątała się na moich oczach fizyka jądrowa ze swymi neutronowo-deficytowymi izotopami i biofizyka molekularna, mierząca czujnym okiem miłośnika Gwiezdnych Wojen, gier planoszych i klocków Lego co bardziej ponętne funkcje białek. Jednym słowem – odjazd! 😉

Jeśli tylko prawdą jest to, co usłyszałem od Maćka o świcie, to w kręgach fizyków dokonała się w tę ciepłą (choć momentami deszczową i burzliwą) czerwcową noc rewolucja nie mniejsza, niż ta, której dokonał Einstein swoim słynnym mc-kwadrat. Zmieniliśmy geometrię weselnej czasoprzestrzeni do tego stopnia, że nie sposób ja opisać klasycznymi metodami.

W spontaniczności jest zawsze coś z chaosu, nieprzewidywalności. Lecz jeśli tylko uda się śladem Diraca uchwycić właściwie dynamikę wszystkich elementów, udaje się z niej wyprowadzić konkretną, zdeterminowaną, uporządkowaną niczym ruch wahadła logikę.

I zaczyna wszystko pulsować, rezonować, tworzyć barwną i ciekawą w swej różnorodności jedność, cieszącą nie tylko zaangażowane w to bezpośrednio serca, ale i poważnie plątając nogi tym, co postanowili nie tylko słuchać, ale i reagować na dźwięki wydobywające się z głośników z energią nie mniej wysublimowaną, co uchwycona swego czasu przez Planca.

Z pewnością Navier i Stokes badający dynamikę płynów nie przewidzieli, że na weselu wystarczy tak niewiele, by było aż tak fajnie. 😉 A że fajnie było, to już fizycy wiedzą najlepiej.

Heisenberg uchwycił bardzo dobrze to, co dla zakochanych jest oczywistością, a czego intymność jest skutecznym strażnikiem. Z boku patrząc pewne rzeczy będą zawsze wyglądać inaczej i nigdy nie da się ich dokładnie postronnemu obserwatorowi ocenić. I to wcale nie dlatego, że tenże nie dysponuje właściwymi instrumentami oceny czy pomiaru, lecz dlatego, że po prostu taka jest ich natura.

Do końca więc nieprzekazywalną w pełni tajemnicą pozostanie piękno tego czasu, które było i moim udziałem. Kto był – zrozumie. Kto nie był – niech ze słów zawiłych czerpie inspiracje. Wszak wszyscy niezmiennie staramy się swym życiem zamodelować jedną i tę samą, jakże wdzięczną rzeczywistość,
gdzie jakiejkolwiek asymptoty trudno będzie się już dopatrzeć.

Najlepsze dla Was! Niech Wam się pięknie i szczęśliwie wiedzie! 🙂

– Sylwek z zespołem Double Wings

Sylwester Laskowski
Wodzirej Double Wings