Wodzirej ląduje na wesele
Magdalena i Piotr

Kiedy nad naszymi głowami w blasku popołudniowego sobotniego czerwcowego słońca lądowały pasażerskie samoloty wszyscy goście zebrani pod salą Fryderyk zadzierali głowy do góry. Gości było sporo. Samolotów też. Potem schowaliśmy się pod daszek, ale nie z powodu deszczu, tylko po to by razem, w jednym miejscu, dosłownie wzrokiem, oklaskami, piskami, dzierżąc aparaty, kamery i telefony wszystkim tym co nazywamy przywitalnym hałasem otoczyć pas lądowania lotniska weselnego. A chwilę później tuż pod salą wylądowała biała Warszawa.

Magdalena i Piotr potraktowali swoje wesele bardzo poważnie. Począwszy od pierwszego tańca, przez zabawy, które ustalaliśmy przygotowując scenariusz, po prezenty w konkursach oczepinowych. Wszystko było dopracowane i przygotowane. Myślę, że spokojnie sami poprowadzili by woje wesele bez mojej pomocy. Ale ponieważ ten czas chcieli poświęcić gościom zarówno na parkiecie jak i przy stołach, powierzyli ten wyjątkowy dla siebie i niepowtarzalny w żadnej sekundzie wieczór i noc w moje skromne ręce. 🙂

Kiedy słyszysz, że Młoda Para do pierwszego tańca będzie potrzebowała dużo miejsca, potraktuj to poważnie i zatroszcz się o odpowiednio dużo miejsca na parkiecie, jednocześnie zapewniając gościom możliwość podziwiania tego co Państwo Młodzi przygotowywali od dłuższego czasu. A pakietu w sali nie brakowało. Goście testowali go zarówno podczas zapoznawczego walca, jednocześnie wypróbowując twardość parkietu miarowym tupnięciem jak i akustykę sali odpowiednio skoordynowanym piszczeniem (tu ukłon w stronę Pań).

A do piszczenia i tupania sił gościom nie brakowało, bo zarówno od progu chleba, sprawiedliwie przez świeżo upieczonego Męża podzielonego nie brakowało, a przy stołach na gości czekały nie tylko wędliny i frykasy, ale i coś szczególnie słodkiego. Dla każdego. Co powoli zabrać odrobinę wesela z sobą i przy niedzielnym śniadaniu wspominać te niezapomniane chwile.

Mieliśmy na parkiecie fanów Ich Troje, biesiady, zwariowanego disco, mocnych brzmień i klasyki lat 70. Jednym słowem całkiem zgrana weselna ekipa, dla której graliśmy niemalże wszystko w odpowiednich dawkach i czasie.

Magdalenie i Piotrkowi udało się coś jeszcze. Przekonali mnie do poprowadzenia fajnej zabawy. Zatroszczyli się o wszystko, nawet o to o co nie zdążyli się zatroszczyć, udało im się zatroszczyć w międzyczasie. Tak już mają.

Magdaleno i Piotrze! Witaliśmy się w blasku słońca i żegnaliśmy w tym samym, wschodzącym ale już mocno dającym o sobie znać słońcu, tylko kilkanaście godzin później. Niech w Waszym życiu nigdy nie brakuje słońca, miłości i pasji, jaką widzieliśmy w Waszym pierwszym tańcu!

Karol Koprukowiak
Wodzirej Double Wings