Wodzirej na wesele pod parasolem
Agnieszka i Borys
Państwo Młodzi łączą gości. Są wspólnym mianownikiem dla dwóch różnych rodzin, znajomych, przyjaciół. I oni tego dnia przyjechali dokładnie tak. Między jednymi, którzy już czekali pod salą, a drugimi, którzy właśnie do niej jechali. Dobrze, że tego dnia zrezygnowali z żółtego Camaro, bo pewnie na sali byli by jeszcze przede mną. Koniec końców, szkoda było tych przygotowanych schodów z czerwonym dywanem. Szybka decyzja, zmiana planów i zaczynamy od życzeń! Potem gorące powitanie i szampan na ochłodę.
Passenger ma kilka fajnych numerów. Chyba najbardziej znanym z nich jest „Let her go”, ale Borys tego dnia zrobił coś zupełnie odwrotnego, bo inaczej się robi z tą, którą się znajdzie, tą „the One you love”. W trakcie pierwszego tańca w tle wyświetliliśmy tekst utworu, ale patrząc na nich tekst było widać jeszcze wyraźniej niż na ekranie. „You know…”.
Kiedy brat i siostra są świadkami, po przygotowanej przez nich niespodziankowej prezentacji można spodziewać się wszystkiego. Mikołaj i Weronika przedstawili nam „Tę miłość” niemalże od kołyski. Rodzeństwo niewątpliwe należy do grona osób, które Młodą Parę przedstawią najlepiej. Prezentacje tak przedstawiane na weselu nadają niepowtarzalny klimat i wprowadzają w sprawy, o których prawdopodobnie większość z gości nie miała pojęcia. Takie chwile uświadamiają też, że nie ma przypadków i poza niezwykłą ceremonią zaślubin i radością wesela stoi wyjątkowa historia.
Przemierzaliśmy z Agnieszką i Borysem i ich gośćmi kilka muzycznych miejsc, również i mi bliskich, więc tym bardziej miałem frajdę z grania Hansonów czy „Oceans” Hillsonga.
Agnieszko i Borysie cieszę się, że mogłem wziąć udział w jednej z niezwykłych chwil w tej historii, która trwa. I niech trwa w Warszawie, w Paryżu, w Skierniewicach, Olsztynie i w Pułtusku. Niech łączy Was Splendor, Święta Anna, Metallica i oczywiście Ten, Którego nie było widać, a Który działa. Cuda.
Wodzirej Double Wings