Wodzirej na wesele powinien zabrać detonator. Ewa i Bartosz
Zaczęło się klasycznie i zgodnie z piękną tradycją. Ewa i Bartosz chcieli dzielić się z Gośćmi całą radością tego niezwykłego dnia, więc zaczęli już w progu. Przywitani przez Rodziców chlebem i solą chętnie częstowali gości weselnym chlebem.
Czasem mówi się o jakiejś miłości, że jest jak z filmu. Ale kiedy oglądaliśmy film przygotowany przez przyjaciół Ewy i Bartosza, na którym dziękują oni Rodzicom w niezwykle osobisty sposób, mogliśmy też zobaczyć ich razem w bliskich i ciepłych kadrach pełnych naturalności i szczerości.
Bo oni nie są filmowi, nie są bajkowi i udawani. Dali temu wyraz na swoim weselu. Autentycznie prowadzili gości do zabawy, na serio brali każdy pociąg czy to góralski, z przytupem i „heeeeeeejem!” czy to rynkowski „z daleka”. Odpowiadali z nawiązka na każdy zaśpiew gości zza stołów i dzielili się radością na każdym kroku. Dawali z siebie wszystko podczas oczepinowych wyzwań, nagradzali hojnie konkursowych zwycięzców i rozdawali tortowe babeczki sprawiedliwie i obficie!
Ale zanim rozpoczęły się oczepiny, niespodzianką okazał się występ przygotowany przez siostrę Bartosza i jej Detonator’S. No bo jak na weselu na którym Pan Młody nosi długie włosy i przywozi swoją Panią Młodą błekitnym garbusem może zabraknąć rockowego brzmienia? Nie mogło! Musiało być! A jak rockowo to tylko live! Bębny, gitara na overdiriv’e i basówka. Trzy dziewczyny, mocne brzmienie, wesele i pogo na parkiecie!
Ewo i Bartoszu! Z mocą, radością, głośno, dużo i wśród słoneczników! Tak niech Wasza miłość rozkwita! Tego Wam życzę!
Wodzirej Double Wings