Wodzirej na wesele triathlonistów
Monika i Marcin

Te sobotnie zawody nad Zalewem Zegrzyńskim były wyjątkowe i niepowtarzalne. A to dlatego, że po raz pierwszy w triathlonie wystartowała para, a do tego już na starcie wygrała. Niektórych może to dziwić. Mnie już nie dziwi. Kiedy widziałem ich roześmianych kroczących czerwonym dywanem w stronę sali, a kilka godzin później oglądaliśmy urywki z ich startów w zawodach, widziałem pasję, miłość i radość. A czego więcej potrzeba do udanego wesela? Oto historia pary, która wykuła swoje wesele. Jak to na zawodników kuźni przystało!

Dlaczego Monika i Marcin już na samym starcie byli zwycięzcami? Raz dlatego, że podjęli tę najważniejsza decyzję i był to czas świętowania i zwycięstwa odwagi i odpowiedzialności, a przede wszystkim miłości. Dwa, bo zgotowaliśmy im iście mistrzowską fetę. Goście ustawieni na pierwszej prostej wiwatowali na cześć Zwycięzców, a na początkowej mecie wesela czekali rodzice z ogromnym złotym…chlebem.

Kolejny etap to pełna niespodziewanych zwrotów akcji trasa do pierwszego tańca.
Na początek kilka wzruszających słów od Rodziców Marcina, które były niejako przedstawieniem i przywitaniem Młodej Pary. Potem już sama Monika i Marcin, jak na liderów klasyfikacji przystało poprowadzili drużyny stołów, które kilka minut wcześniej przedstawili w formie rymowanek, tak opisowo, że każdy stół mógł poczuć się naprawdę wyjątkowo.

Polonezowy wyścig ruszył pełną parą. Były tunele i mosty, kręte ścieżki, które można pokonać tylko dwójkami i jeszcze węższe szczeliny, przez które całe szczęście wszystkim bez szwanku udało się prześlizgnąć. A potem finałowy walc zwycięzców.

Do końca już płynęliśmy w takt muzyki, kontrolując tętno i odpowiednio dobierając rytm by nie doprowadzić do przegrzania weselnego organizmu.

W międzyczasie nie zabrakło, przygotowanego przez bliskich Moniki niespodzianek wspominkowo-życzeniowych, które rozłożyliśmy na dwa etapy, ze względu na powalający ciężar emocjonalny 🙂

Na jednym z odcinków specjalnych, zwanym oczepinami, niezwykły był finał łapania welonu i muszki. Oto nie byliśmy świadkami tańca jedynie zdobywców trofeów, ale to sami Państwo Młodzi poprosili zwycięzców do tańca. Taniec Zwycięzców. Nareszcie to wydarzenie nabrało pełnego znaczenia!

Koniec końców ten wyścig dobiegł do mety. Zziajani, zadowoleni, szczęśliwi.
Jak to na zwycięzców przystało.

Moniko i Marcinie! Biegnijcie dalej! Płyńcie przez życie razem! Czasem woda będzie sama Was niosła, a czasem trzeba będzie mocniej pomachać. Nie odpuszczajcie ani na milimetr! Kibiców macie zagorzałych! Wśród nich i mnie. SIŁA!

Karol Koprukowiak
Wodzirej Double Wings