Wodzirej na polsko-niemieckie
wesele z lwami
Magdalena i Thomas

Lubicie „Opowieści z Narnii?” C.S. Lewisa? Ja bardzo! Przede wszystkim ze względu na postać Aslana. Potężnego lwa, który zjawiał się w najważniejszych momentach historii, wkraczał do akcji i prowadził do zwycięstwa. Choć sam miał ogromną siłę i moc i mógł bez problemu poradzić sobie z wszystkim i wszystkimi, to nikogo nie wyręczał, stawiał na tych, którzy z nim byli i którzy w nim pokładali nadzieje. Był blisko, dodawał otuchy i wspierał każdego w jego osobistej historii.

Daleko mi do Aslana, ale wydaje mi się, że dobry wodzirej powinien stawiać go sobie za wzór. W końcu co to za problem ogłosić się kólem wesela, samemu świetnie się bawić, grać swoją ulubiona muzykę i w glorii i chwale uznać się za zwycięzcę. Aslan nie był królem, a wodzirej nie jest gwiazdą wesela. Posłuchajcie tej historii z Czardaszowej Narnii.

Królowie tego wesela, czyli Magdalena i Thomas mogli liczyć na wsparcie lwa, który obecny był od przez cały czas, nawet kiedy nie było go widać.
I to nie jeden! Dwa, potężne, dumne i czujne lwy z kamienną powagą pilnowały wjazdu na teren Dworku Czardasz. Kiedy zjawiliśmy się tam sobotnim popołudniem już tam były. Kiedy czekaliśmy na Magdalenę i Thomasa, z Rodzicami, gośćmi, chlebem i solą, lwy nie odstępowały wjazdu na krok.

Wpatrzone w drogą prowadzącą wszystkich przyjeżdżających na wesele. Nawet nie drgnęły, kiedy emocje sięgały zenitu a samochód Młodej Pary mijał je przekraczając bramę dworku. Nie spłoszyły się gdy gości poniosło i okrzykami, wiwatami i gromkimi brawami witali wysiadającą z samochodu Młodą Parę.

Wytrzymały też próbę i nie skusiły się na kawałek świeżego i aromatycznego weselnego chleba, którym częstowali się wszyscy goście. A po chwili z dumą wsłuchiwały się w słowa Ojców Magdaleny i Thomasa, którzy jak przystało na przywódców rodzinnych stad wznieśli pierwszy toast za zdrowie Gości i Młodej Pary.

Kiedy ustawialiśmy się do wspólnego, plenerowego zdjęcia przed wejściem na salę, lwy nie skorzystały z okazji by stanąć w świetle kamer i fleszy. Wolały pozostać w cieniu, kontrolując sytuację.

Gdy po chwili ślubowania ruszyliśmy weselnym Polonezem dookoła fontanny, choć muzyka grała głośno i nogi same podrygiwały „na trzy”, lwy pilnowały porządku korowodu prowadzonego przez Młodą Parę. Kiedy w końcu zrobiło się bajkowo i bańkowo w trakcie pierwszego tańca, lwy dokładnie słyszały, co znaczy kiedy spotka się takich dwoje jak Magdalena i Thomas.

Po północy lwy odetchnęły z ulgą w czasie konkursów. W końcu tylu chętnych zgłosiło się by zaprosić Magdalenę i Thomasa na lody, do kina czy Konińskiego ZOO. W końcu widząc rywalizację chętnych do towarzyszenia Młodej Parze w ich podróży poślubnej, dwojących się i trojących by spełniać zachcianki świeżo upieczonych Małżonków, kiedy zwycięzca tego konkursu odbierał puchar, były spokojne, że taki lew będzie się o nich troszczył w czasie miodowego miesiąca.

Magdo i Tomku! Tworzycie nowe stado! Niech będzie ono wielkie, dumne, pełne siły i radości. Miejcie dla siebie pełne miłości lwie serca! Niech prowadzi Was Dobry Aslan!

Karol Koprukowiak
Wodzirej Double Wings