Wodzirej na wesele zabiera Mickiewicza
Zuzanna i Kamil

Był dworek z drewna lecz podmurowany, były ludowe motywy, kontusze, melodie, tańce, tradycja, ogród. I oczywiście Polonez. Jeżeli czytałeś „Pana Tadeusza”, będziesz wiedział o co chodzi.

Będąc uczestnikiem przyjęcia weselnego Zuzi i Kamila nie trudno było oprzeć się wrażeniu, że choć niepowtarzalne przez wzgląd na Młodą Parę, gości, czas i miejsce, jednak skąś dobrze znane i dobrze się kojarzące sceny dane nam było oglądać i przeżywać.

Tego dnia w Soplicowie zebrało się wielu gości. Na podjeździe wyłożonym kocimi łbami słychać było narastający wraz z przybywającymi gośćmi stukot… obcasów. Chwilę potem przez drewnianą bramę przyjechali Oni. Chwileczkę. Napisałem w Soplicowie, czy Janowie?

Była Zosia w ogrodzie, anielska czy ziemska? Przepraszam Zuzia, ale ogród był i zachęcał by nie tyko w nim się relaksować i przechadzać, ale by zrobić coś więcej, np. Zatańczyć. A jak tańczyć w ogrodzie to tylko Poloneza. Więc na start, na trzy, kluczyliśmy między drzewami, żywopłotami i ławkami by ostatecznie weselnym korowodem wkroczyć na parkiet i podziwiać ich pierwszy walc z nocy i dni.

Był Jankiel. Pamiętacie Jankiela? Jego gra sprawaiał, że zasłuchani w niej ludzie przenosili się w inny czas i inne miejsca. Paweł, który zawsze gra ze mną jako DJ i dobiera odpowiednie muzyczne rozwiązania pod konkretną sytuację na parkiecie i poza nim, świetnie wcielił się w rolę Jankiela. A sytuacji i klimatów, w które graną muzyką nas tej nocy przenosił, było wiele. Od Bollywood po Afrykę. Od wieczora do samego rana!

Był ksiądz Robak, a nawet dwóch księży zaprzyjaźnionych z Młodą parą, których obecność i modlitwa zapewniły nam błogosławieństwo na tę weselną noc.

Bo koniec końców z weselem jest trochę jak z czytaniem „Pana Tadeusza”. Niby wszyscy znają, „Inwokację” potrafią wyrecytować obudzeni w środku nocy, może na mauturze trafili na Mickiewicza i dzięki temu dzisiaj z uśmiechem tańczą, gdy o maturze grają Czerwone Gitary. Wesele to niesłychana okazja by z czegoś tak dobrze znanego, przerabianego przynajmniej kilka razy w życiu uczynić wyjątkowe i niepowtarzalne wydarzenie, które przełamie schematy i niejednokrotnie zaskoczy. Fajnie jest wówczas usłyszeć: „tyle razy byłem już na weselach, ale takiej zabawy jeszcze nie widziałem”.

Zuziu i Kamilu! Udało Wam się! Kroczcie dalej przez Waszą epopeję małżeńską! Na trzy, z przytupem, uśmiechem i miłością. Kroczcie po ogrodach, Warszawie, Bielsku Białej i gdzie tylko razem zajdziecie!

Karol Koprukowiak
Wodzirej Double Wings